Jakiś czas temu na Facebooku była przeprowadzana akcja z testowaniem kosmetyków marki REVITACELL. Jakie szczęście mnie ogarnęło,że moja osoba się załapała. To też z ciekawości wybrałam sobie krem pod oczy, który właśnie mi się skończył, a ten zapowiadał się bardzo ciekawie.
Revitacell Stem Cells Eye Zone Regenerating Concentrate
Kilka informacji, które mogą Wam się przydać ;)
Krem zamknięty jest w małej, estetycznej buteleczce, która zawiera pomocny dozownik. Dzięki niemu jesteśmy nawet w stanie kontrolować ilość wyciskanego kosmetyku.
Konsystencja kremu jest bardzo treściwa, bez żadnego zapachu, za to w śnieżno- białym kolorze.
Krem po nałożenie powoduje dziwne uczucie delikatnego mrowienia, pieczenia, jakby działanie składników aktywnych. Przyznam, że troszkę to dziwne zjawisko. Na początku się przestraszyłam, bo myślałam, że to skutek ubocznym i że może jestem na niego uczulona. Ale na szczęście po kilkunastu sekundach stan ten znika.
Wystarczy jego niewielka ilość by dość porządnie rozprowadzić go w okolicach oczu. Całkiem szybko się wchłania, pozostawiając delikatną powłoczkę, która jest przyjemna w dotyku.
Codziennie rano używam go i nie czekając długo robię sobie makijaż pod którym dobrze sobie radzi.
Produkt idealnie nawilża, wygładza, lekko natłuszcza skórę, ale nie obciąża jej. Jest idealny, nic nie podrażnia i jest bardzo wydajny.
Kremik ten świetnie poradził sobie też z delikatną "kurzą łapką", ale już nieco gorzej z nieszczęsną linią, którą mam pod oczami, bliżej policzka i delikatnie w stronę nosa - ona jednak nadal jest widoczna, delikatnie ale widać ;(
Używam tego kremu od miesiąca. Jest to pierwszy krem po którym widzę spore efekty. Skóra jest odpowiednio odżywiona, skóra wokół wygładzona, bardzo delikatna, miękka i sprężysta .
Jeśli chodzi o redukcję przebarwień pod oczami, to szczerze przyznam, że nie mam zielonego pojęcia, ponieważ ich na szczęście nie posiadam.
Kremik ten mnie zachwycił działaniem, ma jednak też swoje minusy, a raczej minus. Tym minusem jest cena kosmetyku, która waha się w granicy .
Na dzień dzisiejszy jest moim KWC wśród kremów pod oczy, bo z tych które miałam jest po prostu najlepszy, tylko ta cena, ech.
Cena: 100zł/ 15ml
Więcej informacji na temat kosmetyków Revitacell znajdziecie tutaj
A czy Wy miałyście okazję wypróbować kosmetyków Revitacell ?
POzdrawiam
MAGDA
oo ciekawy:)
OdpowiedzUsuńKomórki macierzyste w jakichkolwiek kosmetykach to bujda, ponieważ komórki nie są w stanie przetrwać poza organizmem, z którego pochodzą, a kolagen jest białkiem, które za nic w świecie nie przejdą przez żadną warstwę naskórka. To tak z biologicznego punktu widzenia ;)
OdpowiedzUsuńWow, nie znałam go wcześniej, a przyznam, pomimo ceny, że mnie kusi. Mam hopla na punkcie skóry wokół oczu :)
OdpowiedzUsuńNie próbowała, ale zaiste kusi...
OdpowiedzUsuńcena faktycznie wysoka, ale jeśli krem sprawdza się tak dobrze jak piszesz...
OdpowiedzUsuńz Revitacell znam tylko odzywkę do rzęs.. nawet nie wiedziałam, że mają kremy :D
OdpowiedzUsuńbardzo ładne opakowanie.
OdpowiedzUsuńmoże się kiedys na niego skuszę,
w tej chwili jest dla mnie za drogi.
Niezbyt przemawia do mnie efekt pieczenia i mrowienia, a tym bardziej cena ;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie recenzją, ale cena :( może kiedyś jak się odkuję finansowo :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tyle kosztuje.
OdpowiedzUsuńKosztuje sporo, ale skoro działa? Chętnie sprobowałabym go kiedyś. O firmie sporo słyszałam już z blogów...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.... Ale ta cena....
OdpowiedzUsuń