piątek, 27 kwietnia 2018

Lawenda i mięta pieprzowa, czyli hydrolaty KEJ

Lawenda i mięta pieprzowa, czyli hydrolaty KEJ
Lubicie hydrolaty i inne wody kwiatowe? Ja uwielbiam ale nie wszystkie. Teraz kiedy przyszła wiosna a za nią zaraz będzie lato, nie wyobrażam sobie nie mieć w zasięgu reki mojej ulubionej mgiełki. Tak też dzisiaj zapraszam Was na recenzję dwóch hydrolatów marki KEJ, które umilają mi słoneczne dni i wieczory.


Zacznę od mojego ulubieńca, którym jest hydrolat z lawendy. Lawendę chyba wszyscy znają, może nie wszyscy kochają ale ja przepadam za jej zapachem o ile jest świeży i otulający a nie stęchły niczym worek na mole. Lawenda od KEJ pachnie wspaniale, jak świeżo zakwitnięta, delikatna i bardzo orzezwiająca. Uwielbiam ją nie tylko za sam zapach, który fantastycznie odpręża ale również za jej działanie.
Polecany do każdego rodzaju skóry, szczególnie wrażliwej i tłustej, ale normalne czy mieszane też spokojnie mogą po nią sięgać. Hydrolat z lawendy bardzo dobrze tonizuje, koi skórę, odświeża ją oraz łagodzi wszelkie podrażnienia! Cera jest uspokojona i delikatnie nawilżona. Mgiełki używam bezpośrednio na umytą twarz, dzięki czemu lepiej i szybciej skóra łapie jej właściwości. Lubię też w ciągu dnia prysnąć lawendą po buzi by się z lekka obudzić i ochłodzić a także wieczorem by zanim zasnę czuć tą lawendową przyjemność.


Hydrolat z mięty pieprzowej nie spowodował u mnie takiej euforii jak lawenda ale znalazł on swoje zastosowanie w mojej pielęgnacji. Polecany do cery tłustej i mieszanej. Jego zadaniem jest odświeżyć i rozjaśnić cerę  jak również złagodzić wszelkie podrażnienia. Działa ściągająco, oczyszcza zarówno skórę twarzy jak i głowy. Jak pachnie mięta pieprzowa? Hmm spodziewałam się mocniejszego kopa kłaniając się w stronę mięty ale okazało się co innego. Pachnie miętowo ale bardzo delikatnie i nie czuć w nim ani krzty pieprznej nuty.Dla mnie jakoś tak nijak.


W działaniu również jakoś nie zauważyłam spektakularnych ochów i achów. Po spryskaniu hydrolatem twarz, czułam tylko, że bardzo dobrze się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy i przyjemne nawilżenie. Dlatego też, używam go częściej jako dodatek do glinki lub spryskuję nim twarz owa maseczka nie wyschła. Ot i tyle przygody z miętą pieprzową. Czytałam też, że mięta pieprzowa pomaga na podrażnienia po depilacji. Takowych nie posiadam ale jak ktoś ma zdolność do "strupka po włoskach" może spróbować złagodzić ten ból. Dodam jeszcze, że mgiełki KEJ bardzo fajnie i równomiernie spryskują twarz. 




Jak widzicie hydrolat hydrolatowi nie równy. Nie każdy musi wpasować się w potrzeby skóry jak i samej właścicielki. W każdym razie lawendę polecam Wam jak najbardziej o ile lubicie ten zapach. Świetnie wpływa na stan skóry jak i ogólne samopoczucie. Lubię kosmetyki, które podczas ich używania dodatkowo swoim zapachem potrafią wiele wnieść. Można używać ich na milion sposobów i każdy z nich jest dobry! Hydrolaty są bezpieczne i nie ma obawy, że wejdą w reakcję z kosmetykami, których używamy na co dzień! Są to naturalne i łagodne wody na każdą kieszeń! 



Pozdrawiam,



wtorek, 24 kwietnia 2018

Flow Perfumes i jego Tom Ford Black Orchid

Flow Perfumes i jego Tom Ford Black Orchid
Przybita codziennością i natłokiem obowiązków w pracy, znudzona i zmęczona. Czekając aż ten dzień się skończy. W jednej sekundzie wszystko się zmieniło, cały świat zamarł, ja przestałam oddychać a nawet może i żyć? Wystarczył jeden wdech do płuc by moje zrenice poszerzyły się, bym zapomniała co mam zrobić a może czy już zrobiłam, wszystko przestało mieć sens. Liczył się tylko ON-ten zapach....
To był dzień kiedy poznałam się z Tomem Fordem i jego Black Orchid.


Niestety na oryginalną flaszkę mnie nie stać, bo to koszt około 400 zł ale i problem nie lada miałam ze znalezieniem dla Toma Forda odpowiednika. Długie poszukiwania, wręcz bolesne w pewnym momencie bo myślałam, że będę musiała żebrać paniom w perfumerii o próbkę perfum. W końcu znalazłam, zamówiłam i mam! Nie czekałam i nie zastanawiałam się a po dwóch dniach dostałam ponownego wstrząsu, może nie tak jak wtedy, pamiętnego dnia, ale  euforia była!
Flow Perfumes to tam odnalazłam swoje szczęście, które mam już przy sobie i nie rozstaję się z nim nawet na chwilę. Jako jedyni usłyszeli moje wycie do księżyca i dzięki Nim, znowu mogę oddychać pełną piersią!



No ale jak pachnie mój Pan/Pani o numerze 21? No więc jest to odpowiednik Tom Ford Black Orchid! Piękny, niebezpieczny, mega sexy, mega rażący i przeszywający aż do szpiku kości! Nie wiem jak " nosi się" oryginał, domyślam się , że jest bardziej namacalny, bardziej osobliwy i wywołujące dość sprzeczne emocje. No. 21 jest delikatniejszym od niego echem i odbiciem ale równie mocnym i charakternym. Są tak inne, są tak zmienne, że nie nadążam za nimi. Na pewno nie jest to zapach dla każdego. Za mocny, za głęboki, za niebezpieczny i za bardzo uzależniający. Po kontakcie z tym zapachem jesteście tylko Wy. Nie ma nic dookoła. Skóra płonie pod ciężarem mieszanki kadzidła z gorzką czekoladą i słodkimi truflami.  Zapach, który mieści w sobie wszystko co kochają niebezpieczne kobiety. Piżmo, paczula, bursztyn, drzewo sandałowe, bergamotka, czarna porzeczka, ylang-ylang. Luksus, który fantastycznie się rozwija nadając zapachowi drugiego jak nie trzeciego wymiaru. 


Cóż więcej napiszę. Kosmos! Totalna otchłań, ciemna, mroczna, pełna niewiadomej co będzie dalej. Odpowiednik jest zapachem kremowym, ciepłym, bardzo szlachetnym i eleganckim w każdym jego aspekcie rozwijania się na skórze. Mistrzostwo świata i ja  daję mu medal za bycie tak wyjątkowym, tak nie banalnym i tak bardzo moim!



Pozdrawiam,


niedziela, 22 kwietnia 2018

Delia Cameleo Anti Damage - keratynowa pielęgnacja włosów zniszczonych bez dodatku soli

Delia Cameleo Anti Damage - keratynowa pielęgnacja włosów zniszczonych bez dodatku soli
Jakiś czas temu pokazywałam Wam płynną keratynę i jedwab do włosów od Delia Cosmetics. To był duet, który bardzo przypadł moim włosom i mnie osobiście. Z całego zestawu zostały jeszcze trzy produkty, które opiszę Wam w dzisiejszym poście.


Delia  Cameleo Anti Damage keratynowy szampon bez soli


Szampon w bardzo fajnym wizualnie opakowaniu z wygodną pompką. Szampon nie zawiera soli, syntetycznych barwników ani parabenów w składzie. Bardzo delikatnie myje, dobrze oczyszcza je zarówno z olei jak i innych produktów do stylizacji czy pielęgnacji włosów. Jest łagodny dla wrażliwego skalpu, nie podrażnia i nie powoduje łupieżu. Czy regeneruje tak jak obiecuje producent? Nie wiem nie mam pojęcia, nie posiadam zniszczonych włosów, więc szampon sprawdził się tylko i wyłącznie w celu porządnego oczyszczenia. Dodatkowo szampon nawilża, nie puszy i nie plącze włosów.  Już podczas spłukiwania można poczuć jak włosy są miękkie, jedwabiste i przyjemnie wygładzone.


Delia Cameleo Anti Damage keratynowa odżywka bez soli


Odżywka jest kremowej i średnio gęstej konsystencji o delikatnym zapachu podobnym do szamponu. Używam jej zarówno po długości włosa jak i na skalp. Nie zauważyłam by przetłuszczała czy obciążała włosy. Po spłukaniu wyglądają świeżo, są sprężyste, lekkie i łatwo się rozczesują. Dodatkowym plusem kosmetyku jest fakt, iż odzywka zabezpiecza włosy przed działaniem wysokiej temperatury lokówki, suszarki czy prostownicy. Także nie musicie obawiać się już przesuszonych i "przepalonych" końcówek. Przyjemna odżywka bez zawartości parabenów i syntetycznych barwników no i soli rzecz jasna. Unosi włosy u nasady powodując, że jest ich wizualnie jakby więcej a w dotyku są sprężyste, wygładzone i wyglądają zdrowiej.


Delia Cameleo Anti Damage keratynowa maska bez soli


Przyznaję, że wolę maski od odżywek. Mam słabość do nich, bo po ich użyciu widzę największe efekty. Keratynowej maski używam 1-2 razy w tygodniu. Włosy po niej są naprawdę w bardzo fajnej kondycji. Nie wiem czy to zasługa samej maski czy używania całej serii Anti Damage. W każdym razie po jej użyciu czuć wyrazną poprawę nie tylko w dotyku ale i w wyglądzie włosów. Czupryna na głowie robi się fantastycznie bujna, dostarcza jej blasku, wzmocnienia i ochrony. Końcówki są nawilżone a całe włosy fajnie się układają co z reguły mam z tym problem. Minusem w masce jest jej pojemność. Zdecydowanie za małe opakowanie na moje coraz dłuższe włosy. Kilka użyć i baj baj, denko. Także drogi producencie, poproszę o wersję xxl.



Seria do włosów zniszczonych Cameleo Anti Damage moim zdaniem spisuje się całkiem okazale. Przy regularnym stosowaniu spokojnie można zauważyć bardzo przyjemne efekty. Osobiście lubię używać kosmetyków z jednej wielkiej gromady z tej samej serii. Włosy jak i skóra głowy są dopieszczone w każdy możliwy sposób. Nie zauważyła by cokolwiek działo się nie tak, wręcz przeciwnie. Szampon, odżywka, maska jak płynna keratyna z jedwabiem, to seria, którą polecam z czystym sumieniem na lepsze, zdrowsze i piękniejsze włosy.



Pozdrawiam,



czwartek, 19 kwietnia 2018

Pablo Color Extra Long Lasting, lakier do paznokci

Pablo Color Extra Long Lasting, lakier do paznokci
Powracam Kochani z postem paznokciowym . Dawno nie było nic kolorowego, nic pazurkowego ale syn nie daje mi chwili spokoju. Moje malowanie kończy się na jednym góra dwóch paznokciach. Do manicure, który poniżej zobaczycie podchodziłam aż 4 razy! Plan był inny, inne zdobienie ale ku końcowi wyszło jak wyszło. No ale nie mowa o stylówce paznokciowej a o lakierze do paznokci Pablo Color.


Pablo Color to marka, którą poznałam jakieś 2 miesiące temu na blogach innych koleżanek. Szczęście chciało, że osobiście wpadło mi kilka kosmetyków tej marki ze spotkania blogerek w Augustowie. Nie pozostało mi nic innego, tylko malowanko i wybadanie cóż to za cacko.


Na pierwszy rzut oka buteleczka przypomina mi trochę  Lemax'y. Konsystencja jest typowa, klasyczna, nie różniąca się od standardowych lakierów. Krycie jest również różne w zależności od danego koloru. Tym razem padło na miętę o pastelowym wykończeniu, delikatny, przyjemny ale niestety potrzebujemy aż 3 i to porządnych warstw, by wydobyć z niego efekt bez skazy. Przy dwóch zostawia smugi, które niestety nie wyglądają korzystnie. Lakiery mają formułę szybkoschnącą i faktycznie tak jest. Nawet przy potrójnej dawce, schnięcie jest  szybsze niż po innych drogeryjnych lakierach. Pędzelek wygodny, łatwo się nim operuje, nie zalewając skórek. Trwałość lakierów to 3-4 dni i też w zależności od wykonywanych prac. 




Lakiery Pablo Color są łatwo dostępne. Dostaniecie je np w Auchan czy w innych supermarketach za całe 3-4 zł za buteleczkę. Jak za taką cenę warto sprawdzić samemu i ocenić. Mam w zapasie jeszcze kilka innych odcieni, które niebawem również Wam pokażę. Cała gama kolorystyczna składa się aż 120 kolorów, więc jest w czym wybierać i można szaleć z pazurkami. 



Pozdrawiam,


wtorek, 17 kwietnia 2018

Idea 25, Tess, Delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu hipoalergiczna z przywrotnikiem

Idea 25, Tess, Delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu hipoalergiczna z przywrotnikiem
Rzadko kiedy pojawiają się u mnie jakieś perełki kosmetyczne, bo szczerze, niezbyt często mam z nimi styczność. Przeważnie moje kosmetyki są o dobrym i zadowalającym działaniu. Ostatnio trafił mi się kosmetyk, który śmiało zasługuje na miano mojego ulubieńca. Już po pierwszym użyciu sprawił, że moje zdanie na jego temat, było jak najbardziej na TAK! O kim mowa? O delikatnej piance do mycia twarzy Tess, Idea 25!



Niezwykle delikatna HIPOALERGICZNA pianka z przywrotnikiem do codziennego mycia twarzy i demakijażu, została stworzona dla skóry szczególnie wrażliwej ze skłonnością do alergii.Skutecznie oczyszcza i usuwa makijaż nie powodując uczucia ściągania (wysuszenia) skóry oraz nie podrażnia oczu. 
Produkt zawiera:
  • Wyciąg z przywrotnika, który charakteryzuje się wyjątkowymi właściwościami osłaniającymi i regenerującymi. Koi i zmniejsza nadreaktywność skóry na czynniki zewnętrzne.
  • Ecodermine™: mieszanina pochodnych cukrowych - odbudowuje ekosystem skóry, oraz wykazuje działanie łagodzące, tonizujące oraz nawilżające.
  • Betainę z melasy oraz oliwę z oliwek w postaci estrów: chroni skórę przed podrażnieniem i wysuszeniem.
Nie zawiera:
  • detergentów SLS (Sodium Lauryl Sulfate),
  • detergentów SLES (Sodium Laureth Sulfate),
  • ftalanów,
  • PEG,
  • parabenów.

Skład:Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Propylene Glycol, Olive Oil Polyglyceryl-4 Esters, Betaine, Glycerin, Alchemilla Vulgaris Extract, Xylitol, Lactitol, Polyquaternium-10, Disodium EDTA, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.


Sama pianka ma opakowanie w formie butelki z dozownikiem, który na szczęście się nie zacina. Wystarczy jedna pompka, by wydobyć odpowiednią ilość pianki na umycie całej twarzy. Konsystencja jej jest zwarta, nie spływa a zapach jej jest delikatny, lekko ziołowy, po zmyciu wodą całkowicie się ulatnia.


Działanie pianki już przy pierwszym użyciu sprawdza się rewelacyjnie! Pianka jest bardzo delikatna, a po kontakcie z wilgotną skórą robi się bardzo aksamitna i mam wrażenie jakby lekko tłusta w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Świetnie oczyszcza skórę twarzy zarówno z makijażu codziennego jak i wieczorowego oraz innych zanieczyszczeń. Pianka nie szczypie i nie podrażnia oczu. Nie wysusza, wręcz delikatnie ją nawilża. Jest bezpieczna, skuteczna i działa bez zarzutów. Zawartość naturalnych składników sprawia, że mogą po nią sięgać dosłownie wszyscy, nawet osoby z wrażliwą czy alergiczną skórą. Kosmetyk jest hypoalergiczny, więc nie powinien nikomu zrobić krzywdy.


Jak dla mnie jest pianka Tess jest moim hitem, moim ulubieńcem i na pewno zrobię zapasy z jej udziałem, bo jest tego warta! Kosmetyk, który nie tylko fantastycznie oczyszcza skórę ale również pozostawia ją odżywioną, ukojoną i świeżą. Nie ma potrzeby szybkiego sięgania po krem, bo nie zauważycie ściągnięcia skóry ani innego dyskomfortu. W piance Tess od Idea25 zauważam same zalety, same plusy, który korzystnie wpływają na stan i wygląd mojej cery, po jej użyciu czuję się naprawdę świeżo i czysto. Do tego jest bardzo wydajnym kosmetykiem za cenę 22,90 zł/ 150 ml. Naprawdę polecam!



Pozdrawiam,




sobota, 14 kwietnia 2018

Yankee Candle Cherry Blossom

Yankee Candle Cherry Blossom
Nie chcę wierzyć, że jeszcze niespełna miesiąc temu padał śnieg, było zimno, szaro buro i ponuro! Pogoda jest iście letnia! Z zimy wskoczyliśmy od razu na lato. Korzystajmy Kochani więc z tego słońca, bo nie wiem czy to tylko chwilowe czy oby już na stałe! Tak też i ja staram się już jak najwięcej zdjęć porobić na łonie natury! A dziś mam dla Was recenzję wosku Cherry Blossom, który idealnie wpasowuje się w słoneczny klimat na Podlasiu.


Cherry Blossom miałam już okazję mieć ale od Kringle Candle, ten zapach jest moim nr.1 . Jest tak piękny, tak wiosenny i tak inny, że nie da się go zapomnieć. Tak wspaniałymi wspomnieniami postanowiłam sprawdzić jak pachnie ta sama wersja ale od Yankee Candle. Producent opisuje go jako wosk z kwiatowej linii o żywym, charakterystycznym zapachu kwiatów wiśni z nutą bergamotki i drzewa sandałowego. 


Na sucho faktycznie pachnie bardzo obiecująco i zachęcająco! Mocny, intensywny zapach, perfumowany z pudrowym akcentem. Po odpaleniu Cherry Blossom zabija! Zabija wszystko co jest dookoła niego. Rozprzestrzenia się bomba owocowa z delikatnym w tle ogonem kwiatowym. Dzięki obecności kwiatu wiśni i bergamotki zapach staje się rześki i bardzo energetyczny. Dla większej przyjemności dochodzą skąpane cukrem ale w umiarkowanym stopniu owoce, cieplutkie, średnio dojrzałe, takie idealne, hmhm do schrupania! Drzewo sandałowe, hmhmh może gdzieś tam się chowa, ale nie umiem go odnalezć w tym całym zapachowym upojeniu.


Cherry Blossom jest idealny na wiosnę, będzie również doskonały latem. Piękny zapach, wręcz jeden z piękniejszych od Yankee. Potrafi omamić, wywołać głęboko schowane wspomnienia z dzieciństwa! Kojący, odprężający, z chęcią mogłabym mieć takie perfumy! Podczas palenia bardzo długo ulatnia swoje walory zapachowe. Doskonały! Woski oczywiście dostępne na Goodies za całe 9 zł.



Pozdrawiam,



piątek, 13 kwietnia 2018

Płynna keratyna i jedwab do włosów Cameleo od Delia Cosmetics

Płynna keratyna i jedwab do włosów Cameleo od Delia Cosmetics
Nie wiem co się ze mną dzieje, ale ostatnio jestem jakaś zmęczona, nie wyspana i na wszystko brakuje mi czasu. Wiosna przyszła a ja mam takiego lenia za kołnierzem, że szkoda gadać! Dziś resztkami sił  chcę się z Wami podzielić opinią na temat dwóch produktów od Delia Cosmetics tym razem do włosów z serii Cameleo.


DELIA, CAMELEO, ANTI DAMAGE, PŁYNNA KERATYNA


Produkt o właściwościach silnie regenerujących typu `włos w płynie` przeznaczona jest do pielęgnacji włosów uszkodzonych i osłabionych farbowaniem, rozjaśnianiem, trwałą i innymi zabiegami fryzjerskimi. Zawarty w płynnej keratynie aktywny składnik Keramimic 2.0 trafia w warstwę korową włosa i odbudowuje najbardziej uszkodzone miejsca, jednocześnie głęboko regenerując jego powierzchnię włosa. 

Płynna Keratyna Cameleo BB to: termoochrona, łatwe rozczesywanie, wygładzone włosy aż po same końce, większa podatność na skręcanie i układanie, wzrost sprężystości, elastyczności i miękkości, większy połysk.



Przyznam się bez bicia, że pierwszy raz mam styczność z płynną keratyną. Używałam jej jak odżywki ekspresowej. Co trzeci dzień spryskiwałam wilgotne włosy pozostawiając aż do całkowitego wchłonięcia. Kosmetyk ma konsystencję wodnistą o bardzo pięknym i długotrwałym zapachu. Uwielbiam jak włosy mi pachną jeszcze przez długi, długi czas. Przez pewien okres  stosowania keratyny nie zauważyłam nic prócz dobrego rozczesywania włosów. Jednak przy zuzyciu 3/4 pojemności opakowania widać poprawę w wyglądzie włosa. Są bardziej błyszczące, wygładzone, lekkie i łatwiej się układają. Keratyna jest bardzo wydajna! Używam jej  2 miesiące a kosmetyku starczy jeszcze mi na dobry miesiąc.


DELIA, CAMELEO, ANTI DAMAGE, JEDWAB DO WŁOSÓW

Jedwab do włosów przeznaczony jest do regeneracji włosów słabych i zniszczonych. Chroni delikatną strukturę włosa przed wysoką temperaturą wytwarzaną przez suszarki, lokówki, a w szczególności prostownice oraz ceramiczne żelazka. Połączenie jedwabiu z silikonową bazą zwiększa zatrzymanie wody na powierzchni włosów, utrzymując optymalny poziom ich nawilżenia. Nadaje włosom elastyczność, znacznie ułatwia układanie i modelowanie fryzury. Przeciwdziała rozdwajaniu końcówek. Regularnie stosowany zapewnia jedwabisty połysk, miękkość, wygładzenie i zdrowy wygląd.


Kolejnym krokiem w mojej włosowej pielęgnacji " na suchu" jest  Ani Damage jedwab do włosów. Miałam okres w swoim życiu kiedy nie wyobrażałam sobie wyjścia bez maznięcia końcówek jedwabiem ale jakoś przeszło mi to. Dzięki Delia ponownie wróciłam do mojego ulubionego kosmetyku. Jedwab do włosów chyba wszyscy znają. Stosuję go na końcówki a czasem zdarza mi się po farbowaniu włosów lekko musnąć je po całości.


Jedwab Cameleo uwielbiam już za samą buteleczkę, która jest spora i ekonomiczna jak na tego rodzaju kosmetyk. Wygodny dozownik, który przy dwukrotnym naciśnięciu daje mi odpowiednią porcję jedwabiu. Zapach jego jest rześki, intensywny, lekko cytrusowo-limonkowy i również jak poprzednik, na długo pozostawia włosy pięknie pachnące. Jego silikonowa konsystencja bardzo szybko wnika w końcówki włosa. Z niesfornych kłaczków mam nawilżone, ułożone, mieniące się na słońcu i zabezpieczone włosy. Jedwab bardzo fajnie wydobywa z nich blask sprawiając, że włosy wyglądają na zdrowsze. Świetny efekt, świetne działanie za jedyne 10 zł/ 55ml.


Skład: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Phenyl Trimethicone, Limonene, Argania Spinosa Kernel Oil, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citronellol, Alcohol, Ethyl Ester of Hydrolyzed Silk, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol.


Nie bez powodu zaczęłam recenzję od tych dwóch kosmetyków. One jako pierwsze poszły w ruch, bo jako pierwsze ciekawiły mnie najbardziej. Zarówno płynna keratyna jak i jedwab sprawdziły się rewelacyjnie! Myślę, że w duecie dają bardziej radę. Keratyna używana po długości, jedwab na końcówki i mam naprawdę włosy w lepszej kondycji. Kosmetyki nie obciążają, czego bardzo się obawiałam i nie powodują przetłuszczania się. Sprawdzą się zarówno na włosach zniszczonych farbowaniem czy po innych zabiegach fryzjerskich. Macie gwarancję łatwiejszego rozczesywania, włosy będą miękkie, gładkie a przede wszystkim nawilżone, końcówki ujarzmione i nie rozdwajające się o pięknym połysku i długotrwałym zapachu. Idealna regeneracja po zimie.



Pozdrawiam


środa, 11 kwietnia 2018

Pomadka w kredce Cosmepick

Pomadka w kredce Cosmepick
Uwielbiam pomadki, zdecydowanie wolę je od błyszczyków, choć tych też nie brakuje w mojej kosmetyczce. Od dłuższego czasu używam pomadki ale w kredce od Cosmepick. Dla mnie jest to nowość bo przyznaje się do bicia, że po kredki do ust praktycznie w ogóle nie sięgałam. Sama kredka jak i marka jest dla mnie ciekawostką, o której przeczytacie poniżej.


Kredka mieści się w ozdobnym, ochronnym kartoniku a w nim mamy prosty i elegancki design produktu o dość szerokich gabarytach. Sam kosmetyk jest pomiędzy pomadką a błyszczykiem. Połączenie tych obu rzeczy jest fajnym rozwiązaniem i przede wszystkim wygodnym, a ja lubię takie eksperymenty. Pomadka jest w kolorze 01- chic. Delikatny brąz a nawet rzekłabym, przyciemniony nude. Na pierwszy rzut widać, że kolor jest matowy ale na ustach jest już inaczej. Lip pencil  na ustach o dziwo jest ani matowa ani perłowa, nie wiem jak ją określić, jest rzeczywiście taka pomiędzy. Zaskakująca dobra pigmentacja i mimo jasnego odcienia dobrze się prezentuje. Trwałość jest bardzo dobra, nie wymaga poprawek, jeśli nie pijemy, nie wcinamy w między czasie. Na ustach jest przez nawet kilka godzin. Ściera się równomiernie z ust, nie wnika w suche skórki wręcz przyjemnie zostawia efekt nawilżenia. 





Lip pencil od Cosmepick jeśli chodzi o kolor wygląda dziewczęco i naturalnie. Z łatwością kredkę można wysunąć za pomocą srebrnej końcówki. Jest lekka, kremowa, wygodna w użyciu i bardzo wydajna. Z powodzeniem można ją nosić zarówno w torebce do codziennego użytku jak również na specjalne wyjścia. Fajna alternatywna dla szminek i błyszczorów, po nosić gromadę w torebce jak można jedną ;)



Pozdrawiam,



Copyright © 2016 My women's world , Blogger