piątek, 30 sierpnia 2013

Mydło Aleppo - a co to takiego?

Mydło Aleppo - a co to takiego?


Kilka dni temu pisałam Wam o moim  zamiłowaniu do mydeł. Nie chodzi mi tu o mydła w płynie, lecz te w kostkach. Do czasu kiedy nie zaczęłam blogować, nie miałam zbytniej wiedzy, że mydło w kostce jest w kilku "odmianach". Mamy mydełka glicerynowe, organiczne, naturalne, marsylskie, Bio, do masażu, szare. Rodzai i jeszcze ich innych odmian jest bardzo wiele, czasem nie wiemy, które będzie najlepsze dla naszej skóry.

Wiadomo my kobiety lubimy wszystko co ładnie wygląda i przyciąga wzrok. Tak było i ze mną i z zakupem takich mydełek. Jednak od dłuższego czasu moją rządzą kieruje mydełko Aleppo. Zanim jednak dojdzie do zakupu, wolałabym bardziej dowiedzieć się o nim czegoś więcej.


Dlatego dzisiaj chciałam poszerzyć mą jak i po części Waszą, wiedzę na temat mydła Aleppo. Otóż nie jest to mydło, które ładnie pachnie, ma fantazyjną formę, kształt a kolorem przypomina kawałek tortu czy ciastka. Kostka Aleppo posiadaj właściwości lecznicze więc i jego wygląd jest bardziej stonowany i mniej zjawiskowy.


Skąd się wzięło mydło Aleppo?

Nazwa mydła pochodzi od nazwy syryjskiego miasta Aleppo, w którym jest ono wytwarzane od tysięcy lat według tradycyjnej receptury. Nie zmienianej przez stulecia!!!
Mydło Aleppo jest 100% naturalnym produktem wykonanym z oliwek i oleju laurowego. Mydło nie jest barwione ani perfumowane i nie posiada żadnych ulepszaczy ani chemicznych dodatków. Jego specyficzny zapach, który nie każdemu może się spodobać, jest wynikiem dodatków żywicznych.


Właściwości i zastosowanie :

Używane jest nie tylko do pielęgnacji twarzy, ciała, ale również do włosów jak i kąpieli dla dzieci. Posiada również właściwości lecznicze, o których nie miałam zielonego pojęcia. Mianowicie przyspiesza gojenie się ran, chroni przed ukąszeniami owadów i co najważniejsze jak dla mnie zapobiega wypadaniu włosów!!! Jest to dla mnie fantastyczna wiadomość. Kosmetyk również jest stosowany w wielu dolegliwościach skórnych, takich jak alergie, podrażnienia skóry, egzema, łuszczyca, bakteryjne zapalenia skóry, trądzik, opryszczka, trądzik różowaty.
 Więcej informacji na temat zastosowania produktu możecie przeczytać TU


Więc jeśli masz delikatną, suchą i wrażliwą skórę, większość kosmetyków kończy się podrażnieniem lub zmagasz się z problemem  trądziku, to Aleppo jest idealnym rozwiązaniem na pozbycie się tego . Oczywiście zaleca się codzienne używanie kosmetyku, co sprawia, że efekty są naprawdę widoczne.

Również ważną informacją jest fakt, że na początek stosowania mydełka  powinno się zacząć od najmniejszego stężenia czyli od 13% , w momencie kiedy nasza skóra już przyzwyczaić się do kosmetyku, można zwiększać do 30%- 40%. Teraz przedstawię Wam kilka wersji mydła Aleppo, które różnią się od siebie nie tylko gramaturą, zapachem ale również i stężeniem.


  SYRYJSKIE MYDŁO Z ALEPPO Z DODATKIEM WYCIĄGU Z RÓŻY DAMASCENSKIEJ
                                                                      do kupienia klik



 MYDŁO ALEPPO 30 % - do kupienia klik




 SYRYJSKIE MYDŁO Z ALEPPO 13% OLEJU LAUROWEGO ORAZ WYCIĄG Z CYTRYNY.



 Do kupienia tu


Oraz wiele, wiele innych.  Oczywiście są to wstępne informacje na temat mydła Aleppo, bo jego historia jest o wiele głębsza, dłuższa i ciekawsza. Ja postanowiłam na podstawowe kwestie, które pomogą Wam przy wyborze kosmetyku.
Jeśli macie ochotę być właścicielem takiego mydełka, zachęcam do zakupów sklepie on - line etnobazar.pl.




                                                                           etnobazar.pl

Mam nadzieję, że niektórym z Wam przybliżyłam działanie mydła Aleppo i przyda się Wam informacja przy wyborze odpowiedniego dla Waszej skóry.


Pozdrawiam,


                                Magda

środa, 28 sierpnia 2013

Mix na paznokciach ;)

Mix na paznokciach ;)


Dzisiaj paznokcie poszły w ruch!!! Postanowiłam sprawdzić, jaki efekt daje VIPERA ROULETTE. Zbytnio nie wiedziałam co mam z czym połączyć, jaki kolor wybrać, a może najlepiej dwa. W ostateczności wyszło tak:






 W kolorowe połączenie poszli:

Wibo Color Power nr.5, Bell Glam Wear nr.512 oraz Top Coat Vipera nr.37





W każdym odcieniu zostały położone po 2 warstwy lakieru, jakby nie było, intensywność koloru o wiele ładniejsza.
Co do Vipery- jest to fikuśny top coat, który można używać na wiele innych sposobów. Dwukolorowa mieszanka drobinek w czarno- czerwonych barwach potrafi zdziałać niesamowity efekt. Z nudnych paznokci potrafi wyczarować coś innego. Można kombinować z nim jak się chce, do wybory, do koloru. Oczywiście warstwy tutaj też są 2, bo przy jednej nie koniecznie wygląda to ciekawie. W tym przypadku im więcej tym lepiej.


Mam zamiar kupić jeszcze ze dwa inne rodzaje Viperki, są fajne, inne, można z nimi poszaleć i do tego butla 12 ml. kosztuje 13 zł. Więc jak ktoś ma u siebie wysepki tej firmy, to polecam szczerze.
Ewentualnie do kupienia przez internet ;)

A Wy też lubicie takie wynalazki lakierowe?? Może wolicie standardowe " całe" lakiery??


Pozdrawiam

                      MAGDA

wtorek, 27 sierpnia 2013

Piaski Pustyni od Tso Moriri

Piaski Pustyni od Tso Moriri


Swoją przygodę z mydłami zaczęłam jakieś pół roku temu poczynając od kosmetyków Tso Moriri. Mydełka Tso Moriri to mydła organiczne, a co to znaczy?  Że są w 100% ze skłądników naturalnych  w tym 66% skłaniki z organicznych upraw.
Widziałam ich obszerny i bardzo kolorowy asortyment i nie ma co, ale najbardziej zwracają uwagę właśnie mydełka.
Są w różnych kształtach, po prostokątne, po okrągłe po "torcikowe" i do tego w tak intensywnych kolorach, że nie przypominają mydeł. No i jak tu się nie skusić?

Jako pierwsze to testów poszło mydełko:

Piaski Pustyni - mydło organiczne z olejkiem kokosowym



Od producenta:

Wysoka zawartość gliceryny pochodzenia roślinnego zapewnia bardzo dobre nawilżenie skóry.
Olej kokosowy ma szczególne właściwości nawilżające, odżywcze, antybakteryjne, przeciwgrzybicze i antyseptyczne. Pozostawia skórę aksamitnie gładką i miękką.
Aloes w swoim składzie zawiera substancje przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, saponiny o działaniu myjącym, ligniny, dzięki którym ma bardzo dobre zdolności penetracji skóry. Posiada właściwości zmiękczające, nawilżające i odbudowujące naskórek. Utrzymuje właściwy poziom nawilżenia skóry.





Mydełko dostajemy zapakowane w przezroczystą folię z etykietą od producenta, która informuje Nas o składzie, nazwie kosmetyku.
Wyglądem kostka przypomina bardziej kawałek ciasta niż mydełko. Piaski Pustyni ma 3 warstwy. Pierwsza górna - jakby ala pianka wygląda jak ubita beza. W każdym razie miękka. Na początku myślałam, że przy kontakcie z wodą będzie się kruszyć, jednak na szczęście nic takiego się nie stało.
Kolejna warstwa, środkowa, mleczno biała i ostatnia, ciemna a w środku skrywająca pełno mieniących się, złotych drobinek.
Zapach ma słodki, lekko mleczny, jakby perfumowany i bardzo kobiecy i elegancki. Dziwnie to brzmi przy mydełku, ale tak właśnie jest. Taki dziwny, ale przyjemny dla nosa mix .





Jak mydełko wpłynęło na moją skórę??

Piaski Pustyni  bardzo dobrze radzi sobie z wszelkimi zanieczyszczeniami. Zmywa makijaż od mocnego po maskary czy czarne eyelinery. Tak, tak, używałam do twarzy, z ciekawości i jest całkiem ok. Nie wywołuje żadnych podrażnień, nie wysusza skóry , wręcz przeciwnie, delikatnie ją nawilża. Ciało po nim jest przyjemne w dotyku, miękkie i o dziwo bardzo gładkie.
Pozostawia na skórze delikatny zapach mydła i "ciasteczkowego" zapachu.
Kosmetyk dobrze się pieni i jest całkiem wydajny. Jego kształt na początku może denerwować, zwłaszcza jego rogi, ale po kilku użyciach zaokrąglają się i nie są już tak dokuczliwe.


Całokształtem kosmetyk robi naprawdę ogromne wrażenie, w łazience wygląda spektakularnie i do tego rozprzestrzenia swój zapach.

Minusem jest jego dostępność, stacjonarnie to chyba nie możliwe, jedynie on - line ;(

Cena: ok 14 zł/ 100g



Więcej o produktach Tso Moriri możecie dowiedzieć się na stronie producenta: http://www.tsomoriri.pl/

Też lubicie takie kolorowe wynalazki?? A może wolicie standardowe mydła w płynie??


Pozdrawiam

                                  MAGDA

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

ŚWIAT NATURY - 5 drogocennych olejków do twarzy od SORAYA

ŚWIAT NATURY - 5 drogocennych olejków do twarzy od SORAYA

Od jakiegoś czasu jestem w posiadaniu już kolejnego opakowania pewnego olejku. Zaczęło się od niewinnej reklamy Pani Martyny Wojciechowskiej, następnie od zaspokojenia własnej potrzeby, zwyczajnego posiadania go. Więc przy najbliższych zakupach, nie zastanawiając się, znalazł miejsce w moim koszyku.
Jest to już moje drugie opakowanie, więc mogę śmiało napisać, czy warto było.

Oczywiście SORAYA wydała kilka kosmetyków z serii ŚWIAT NATURY, między innymi :

- regenerujący krem półtłusty - olej arganowy
- przeciwzmarszczkowy krem nawilżający - wosk akacjowy
- przeciwzmarszczkowy krem regenerujący - olej szafranowy
- ujędrniający krem nawilżający - olej z alg
- wygładzający krem pod oczy - olej z róży


ŚWIAT NATURY - 5 drogocennych olejków do twarzy  SORAYA












skład: Caprylic/Capric Triglyceride, Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Rosa Moschata Seed Oil, Amaranthus Cruentus Seed Oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Carthamus Tinctorus Seed Oil, Linoleic Acid, Linolenic Acid, Benzyl Benzoate, Coumarin, Limonene, Linalool.




Olejek jest w pojemnności 50 ml., co moim zdaniem troszkę przy mało. Patrząc na jego większe zastosowanie , niż tylko twarz.
Poza tym plastykowa i przezroczysta buteleczka o pięknym zielonym kolorze i ładnym, przyjemnym jakby lekko perfumowanym zapachu, ale.... No właśnie te ale.. Olejek podczas aplikacji i przez krótki czas pachnie pięknie, bardzo kwiatowo ale do czasu. Po wchłonięciu w skórę zapach zmienia się i już nie pachnie tak przyjemnie.  Nie wiem jak to opisać, ale z używania na dzień, zmieniłam go na noc, by nie czuć zapachu.

Minusem jest aplikacja - koszmarna, przydałby się dozownik. A tak, wszędzie na półce ślady po olejku ;(

Jak wpłynął na moją twarz?? Jest bardziej promienna i doskonale nawilżona. Rano nie mam problemu z suchością w okolicach czoła i pod oczami. Miękka, bardzo delikatna i jakby deczko elastyczniejsza. Śmiem tak twierdzić po zużyciu drugiego opakowania. Olejek wiadomo ma konsystencję oleistą i w moim przypadku nie sprawdził się jako forma pod makijaż. Dość długo się wchłaniał co uniemożliwiał nałożenie pudru, dlatego też opcja " na noc" jest idealny.

 Kolejnym powodem użycia olejku była moja pazerność na słonce. Pewnej , pięknej i słonecznej soboty przesadziłam ze słońcem i spaliłam się na buraka! Okłady z jogurtu, maślanek itp nie pomagały, więc sięgnęłam po olejek. Ulga....ulga....ulga! Wchłonął piorunem, moja skóra go wręcz połknęła, że prawie śladu po nim nie było. Na drugi dzień mój mega czerwień przeistoczył się w piękny brąz, a efekt pieczenia - ustąpił.

Oczywiście jak to ja, musiałam zużyć go na wszelkie znane mi sposoby . A że na całe włosy szkoda mi go było, bo 50 ml. to prawie jak kropla w morzu w porównaniu z moimi zapotrzebowaniami, więc pomacałam tylko delikatnie końcówki, które się przesuszyły od słoneczka. Robiłam to na kilka godzin przed myciem jak i na wilgotne włosy. Oba sposoby poradziły sobie na 5+. 

Dodam również, że w tym kosmetyku jest wielce zakochany mój W.!!!  Codziennie smaruję się nim, a idąc na basen sprawdza kilka razy torbę, czy czasem go nie zgubił lub nie zostawił. Po wojażach basenowych jego twarz musi być " nasączona" olejkiem, wtedy On sam czuje mega różnicę w nawilżeniu skóry jak i mocnym odżywieniu.

Jak widać 5 drogocennych olejków od SORAYA można wykorzystać na wiele sposobów. Jest całkiem wydajny i naprawdę wielofunkcyjny. Warto zainwestować w skórę, której należy się odrobina luksusu.

Cena: ok. 18zł
Dostępność: lokalne drogerie, Rossmann, Natura

Miałyście okazję próbować już go na własnej skórze?? A może używałyście pozostałych kosmetyków z serii Świat Natury??

Pozdrawiam

                            MAGDA

sobota, 24 sierpnia 2013

Rumiankowy dotyk na mych ustach- czyli pomadka MYTHOS

Rumiankowy dotyk na mych ustach- czyli pomadka MYTHOS



Zadbane i nie popękane usta, to chyba marzenie każdej z nas ;)  Ja mam częsty problem z suchymi skórkami, które pod kolorową pomadką wyglądają okropnie!!  Z tego powodu często rezygnuję ze szminek, na rzecz zwykłej ochronnej pomadki, wazeliny czy zwykłego kremu Nivea, który  leczy mą dolegliwość!

Dzisiaj przedstawię Wam swoją opinię na temat :

MYTHOS - Pomadka do ust rumiankowa





SUBSTANCJE AKTYWNE:
oliwka, masło shea, wosk, masło kakaowe, filtry uv


Skład:
Ricinus Communis, Oleyl Alcohol, Disopropyl Dimer Dilinoleate, Cera Alba, Euphorbia Cerifera Wax, Copernica Cerifera Wax, Jojoba Esters, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Theobroma Cacao, Octocrylene,Ethylhexyl Methoxycinamate, Glycerol Abietate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, ButylMethoxydibenzoylmethane, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Parfum, Sorbic Acid, Tocopheryl Acetate, Isopropyl Myristate, Lecithin, Tocopherol Bisabolol, Retinyl Palmitate, Benzyl Salicylate, d-Limonene, Hexyl Cinnamaldehyde, Linalool.
* pochodzą z certyfikowanych upraw ekologicznych.



Pomadka jak to ma być w zwyczaju, jest w klasycznej wersji czyli w sztyfcie. Plastykowe opakowanie, w świeżo, zielonym kolorku. Kolor żółto blady ( na ustach bezbarwny) o delikatnym zapachu rumianku.

Usta po niej są miękkie, nawilżone i lekko błyszczące.  Dzięki zawartości masła Shea, oleju z oliwki jak i masła kakaowego, usta bardzo szybko i mocno zostają natłuszczone, co  np.przy  piekących zimą, czy jesienią  będzie stanowić niesamowitą ulgę i to natychmiastową.
Po regeneracji, czyli jeśli już nie mamy żadnych wystających skórek, czy popękanych warg, pomadka równie dobrze nadaje się pod szminkę. Ogólnie kosmetyk ładnie wygładza usta, pozostawia je zdrowe, zadbane, takie jakie lubię.

Problemem jest jej smak. Jak dostanie się do ust, to potem czuć taki dziwny posmak. Ale chyba większość pomadek tak ma ;) Jej wydajność oceniam na 4/5.

Pomadkę można dostać również w innych "smakach". Są kokosowe i truskawkowe. Ja wybrałam opcję chyba najbardziej naturalną i bezpieczną.

Cena: 9.99 zł
Do kupienia: tu

Więcej produktów marki Mythos znajdziecie  polskiego dystrybutora Laboris Farma TUTAJ



A Wy Kochani jak dbacie o swoje usta??  W ogóle lubicie, używacie pomadek ochronnych??


Pozdrawiam,

                              MAGDA

piątek, 23 sierpnia 2013

Czas na ..... Konkurs!!!!

Czas na ..... Konkurs!!!!
Hej ho.

Kochani ostatnio nie mam coś powera, może to przez to pogodę, może dlatego, że lato się kończy i ogarnia mnie mała depresja?? Nie wiem. W każdym razie postanowiłam, zrobić małe rozdanie.
Ot tak, żeby chociaż Wam humor poprawić ;)

A co jest do wygrania???

Taa daam:









Nagrody:

1.Płyn Micelarny BeBeauty
2. Lip Tint Perfect Stay ASTOR
3. Pomadka do ust EVELINE
4. Baza wygładzająco - rozświetlająca Cashmere
5. Lakier do paznokci Bell
6.Pasta cukrowa do depilacji Elle
7. Plastry do depilacji twarzy Joanna
8. Krem ochronny do twarzy  DAX Cosmetics
9.Róż mineralny Annabelle Minerals
10. Próbki kremu Vichy Normaderm
11. Kupon rabatowy -20% na GlossyBox
12. Kupon rabatowy -30% By Dziubeka


Aby zgarnąć te nagrody w konkursie należy:

1.Być publicznym obserwatorem mojego bloga
2. Polubić Fanpage bloga klik
3. Zostawić swój adres e-mail w komentarzu



1.Obserwuję jako:
2.Lubię Fanpage :
3.Email:


Regulamin:

1. Organizatorem konkursu jestem ja, autorka bloga http://mm-world-of-women.blogspot.com
 2. Konkurs trwa od 23..08.2013r. do 30.09.2013r. godz.23.59
3. Produkty są nowe i nie używane.
4. By wziąć udział w konkursie musisz wypełnić formularz zgłoszeniowy.
5. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 7 dni od zakończenia rozdania.
6. Osoba, która wygra ma 7 dni, aby przesłać mi swój adres, jeśli tego nie zrobi, wylosuję kolejna osobę
7. Nagroda zostanie wysłana w ciągu 7 dni od dnia otrzymania danych teleadresowych i zostanie wysłana jedynie na terenie Polski.
8. Konkurs nie jest konkursem w rozumieniu Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)


UWAGA!!!!!!

Osobom, wcześniej obserwującym bloga jak i Fanpega, którzy postanowili odlubić i odobserwować, proszę by nie brali więcej udziału w moich zabawach/konkursach itp. Rozdanie to, jest dla moich lojalnych czytelników, którzy doceniają mnie jako osobę jak i dotychczasową pracę, którą wkładam całym sercem na moim blogu!


Kochani życzę powodzenia:

Buziaki

                                MAGDA





środa, 21 sierpnia 2013

Haul - czyli co przybyło do mego Muzem ;)

Haul - czyli co przybyło do mego Muzem ;)

Tego pochmurnego dnia, chciałam Wam pokazać, co ostatnimi dniami nabyłam. Wpadły mi w łapki całkiem fajne cacka, na niektóre z nich bardzo długo czekałam, aż w końcu są u mnie ;)

Żeby nie przedłużać. Zapraszam na mały pokazik ;)


Pierwsze zakupy z wyspy VIPERA. Kupując Top Coaty z serii Roulette (13zł ) drugi masz za 50%. No i jak tu nie skorzystać? Do tego wzięłam błyszczyk za całe 3 zł!!!

- błyszczyk w kolorze 28 - delikatny, mieniący się NUDE
- Roulette nr.37
- Roulette nr.40


 Kolejne perełki to obłędnie pachnące mydełko glicerynowe Mandarynka z chili oraz masełko piżmowe z masłem Shea od Organique.




 Moje upragnione pędzle HAKURO, o których śniłam i marzyłam. Pomału zaczynam zbierać swój komplecik ;) No i rzecz jasna, musiałam się już nimi pomiziać, a co ;) Są mega mięciutkie ;)


 A teraz czas na łupy z Biedronki:

- Rexona ( jeden z moich ulubionych "anty-anty" ) - 5.69 zł
- Nail Polish Remover czyli zmywacz w płatach, ciekawa jestem jak się sprawdzi - 3.99 zł


 Kultowe żele MARIELLA ROSSI, które mają piękne butle z dozownikami i mieszczą aż 600 ml. żelu za jedyne 9.99. Miałam już wszystkie. Jednak różowy ( od prawej ) jest najpiękniejszy!


Szampon litrowy Joanna za 16 zł. Zobaczymy, co potrafi ;)


 W Rossmaniku nabyłam jeszcze Eliksir z Gliss Kura na moje zniszczone włosy. Podobno cud kosmetyk, też się okaże.



No i to by było koniec mojego szaleństwa. Staram się ograniczać do zakupów kosmetycznych, ale wiadomo,że Nam kobietom, ciężko to przychodzi ;)) Też tak macie??

Co Wam wpadło w oko?? Co już miałyście i co używałyście?? Podzielcie się ;)

Pozdrawiam


                             MAGDA

wtorek, 20 sierpnia 2013

Ja kontra bratowa ;)

Ja kontra bratowa ;)
Ostatnio razem z bratową postanowiłyśmy pobazgrać swoje oczka. Chodzi mi to o makijaż. Oczywiście make up tyczył się samych oczu. Czyli zero pudrów, korektorów, czy innych kryjących bajerów.

Tak też dzielę się z Wami moimi wypocinami.

Tak wygląda moje oko :



 Użyłam:

Cienie z paletki Sleek Original 
Cień do powiek Pierre Rene nr.10
Kredka do oczu - NYX - 604 Milk
Kredka do oczu - MUA -Bright Orange
Eyeliner Ingrid
Maskara My Secret EXTRA LASH



A tu moja bratowa i wersja dla blondynki ;)



Użyłam:

Paletka Urban Decay - NAKED
Kredka do oczu - NYX - 604 Milk
Eyeliner - Virtual nr.05
Maskara My Secret EXTRA LASH



Jak widać na zdjęciach moje rzęsy w porównaniu do rzęs bratowej są w opłakanym stanie ;( Niestety muszę się z takimi męczyć ;( Muszę coś wykombinować na ich porost lub zagęszczenie, bo niedługo będę musiała zainwestować w sztuczne, czego nie chcę !!!

Mam nadzieję, że bratowa się nie pogniewa jak obczai, że jest na internecie wystawiona jej buzka, hihi

Marcia, co złego to nie ja ;*

A Was Kochani pozdrawiam serdecznie,

                                                                MAGDA

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

TAG: 50 faktów o mnie - czyli jaki ze mnie typek ;)

TAG: 50 faktów o mnie - czyli jaki ze mnie typek ;)
Kochani Tag 50 faktów chodzi a raczej rozchodzi się po blogsferze jak świeże bułeczki. Tam dobrze mu idzie, że i zahaczył o mój blog ;)

Postanowiłam podzielić się z Wami tymi 50-cioma  niusami, po których albo mnie znienawidzicie albo polubicie albo uznacie ,że jestem nudna jak flaki z olejem albo zakręcona jak dzik w kartoflach ;)

A więc do dzieła:

Tag - 50 faktów o mnie ;)


1. Mam na imię Magda i jest to mój ostatni rok ( do 13-tego czerwca.2014 ) kiedy to jeszcze mogę pobajerzyć dwójką z przodu ;) Choć wyglądam na 25 ;)
2. Co do urodzin - nie lubię ich obchodzić, bo tego dnia zamiast się cieszyć, jestem dziwnie nadąsana i z lekka smutna .( to ci dopiero hehe)
3. Od 10-ciu lat jestem w stałym związku, z tym samym i moim pierwszym facetem ;)
4. Jako dziecko byłam strasznie chuda poza brzuchem ;( Nogi, wystające kolana,  ręce jak patyki a bęben wystający.
5. Do dziś mi ten defekt został, nie mam już takiego brzucha, ale jak idzie przybrać kilogramy to od razu jak na zamówienie idą wiadomo gdzie w nieszczęsny brzuchac ;(
6. Jako mała dziewczynka, razem z koleżnką poszłyśmy się opalać. Koleżanka starsza, więc namówiła mnie ,żebym posmarowała się specjalnym kremem i od razu będę opalona , tak i zrobiłam. Potem chodziłam wokół blogu  w stroju kąpielowym i chwaląc się "piękną opalenizną".Okazało się, że to fluid, w domu reprymenda, a koleżanka od siostry łomot dostała ;)
7. Jako dziecko obgryzałam paznokcie, ale dzięki  tacie, który mnie ganił, na dzień dzisiejszy mam zawsze długie, nigdy krótkich, mega twarde i kształtem w tatusia ;)
8. Mam kupę lakierów ale za każdym razem mam dylemat, którym się pomalować, więc często bywa, że pozostaję przy odżywce.
9.Mój pokoik zwany jest przez rodzinkę "Muzeum" - gdzie nie spojrzysz , tam kosmetyki, w każdym kącie, w każdej półce, w ciuchach- wszędzie i dalej mi mało ;)
10. Jestem uzależniona od perfum - mam ich równo 40 sztuk. Ślinię się na ich widok, i zawsze przed spaniem lukam na nie ;)
11. Często śnią mi się tornada - i za każdym razem we śnie, pakuję do torby wszystkie swoje perfumy, by ocalały i uwaga - czarny eyeliner - jestem normalnie porąbana!!
12. Mówią na mnie "wyrocznia" - mam chyba jakieś zdolności przewidywania. Często mi się coś śni, a potem sprawdza. Lub zanim zdążę pomysleć o czymś już to się dzieje. Do jakiegoś czasu sama w to nie wierzyłam, ale wiem,że coś w tym jest. Mój W. karzę mi myśleć o liczbach w totka hihi
13. Jestem bardzo wrażliwą osobą. Zwłaszcza na czyjeś cierpienie. Serce mi pęka i rośnie mi gula w gardle na widok czyjegoś cierpienia.
14. Za tym idzie fakt-  że KOCHAM ZWIERZAKI - i to co się dzieje z nimi na dzień dzisiejszy, jacy ludzie potrafią być brutalni, nie umiem sobie tego wytłumaczyć - jak tak można??Jestem za karą dożywotnich męczarni dla oprawców zwierząt!!
15. Nigdy nie oglądam programów, na których pokazują cierpiące zwierzęta - ewentualnie słucham- nigdy nie patrzę!
16.Mam pieska Yorka - Amik, i ma już On za sobą 9 lat, i nie wiem, ale jak przyjdzie czas na Niego, to znając mnie - DEPRESJA  i lament przynajmniej na pół roku ;(
17. Często na rzecz mojej psiny, rezygnuję ze spotkań, bo szkoda mi go zostawiać, samego, no po prostu nie mogę. Wiem, dziwna sprawa.
18. Jestem straszną gadułą, nawijam jak obłąkana, ale mam umiar w tym co robię.Wiem kiedy przestać.
19.Uwielbiam wszelkie zastrzyki, welflony, kropłowki. Jak pobierają mi krew to zawsze proszę pielęgniarkę, by nie żałowała sobie mej krwi. Bieszta  ile chceta ;)
20 Chciałam zostać honorowym dawcą krwii ale, że chorowałam jako 7-latka na żółtaczkę, to mogę se pomarzyć. Ot jak lubię i chcę to nie mogę ;(
21. Uwielbiam oglądać horrory, zwłaszcza, wieczorami, jak jest ciemno, cicho i sama jestem. Czy to nie dziwne połączenie - krew - horrory??Jakieś damskie wcielenie draculi ze mnie  czy co?;)
22. Zawsze wracam wieczorami po klatce ( mieszkam w bloku 4 piętro) po ciemku - nigdy nie zapalam światła.
23. Ze 2 lata temu trafiła mi się mała myszka w pokoju. Ze strachu, o dziwo, tak się darłam i uciekałam, że mój tata musiał mnie przytrzymać żebym z szoku nie wyskoczyła z okna i  do dziś wspomina,że w życiu nie słyszał tak przerazliwego i desperackiego krzyku i to o 2 w nocy ;) Na tą chwilę śmiać mi się chce .
24. Brzydzę się węży, żmij - są to jedyne żyjące gatunki, które przyprawiają mnie o stan mdłości wielkich rozmiarów- fuj.
25.Nie nawidzę odkurzać, za to uwielbiam zmywać, mogę co chwila stać przy zlewie ;)
26. Jestem strasznym śpiochem - tata mówi mi, że pół swojego życia już przespałam, a gdzie do końca,,,,.
27.Mogę wypić kawę, redbulla i dalej iść spać ;) Żadne specyfiki nie działają na mnie by zniwelować efekt przycięcia komara. Zawsze i wszędzie - bez problemu.
28. Uwielbiam czytać książki. Horrory, rzecz jasna, kryminały, różne. Jak się wezmę to chłonę niczym gąbka wodę.
29. Całe życie się odchudzam i odchudzić nie mogę ;( Mam 169 cm i 62 kg ( przytyłam 2 kilo ) o zgrozo!!!
30. Jestem sentymentalna i gadzeciara. Przywiązuję wagę do różnych rzeczy, które potem jest mi żal wyrzucić, nawet jak są nie potrzebne. Posiadam nawet dzienniczek ucznia z IV, V i VI klasy ;)
31. Nie chodzę do kosmetyczki, u fryzjera byłam tylko 2 razy. Staram się wszystko robić sama.
32.Jestem bardzo pamiętliwą osobą. Pamiętam najmniejsze szczególiki nawet z przed kilkunastu lat. Mój W. mówił  mi zawsze,że dobrym bym była detektywem. Raz dwa wyczaiłabym jakiegoś ciemnego typka ;)
33. Często i gęsto się rumienię, co mnie wkurza na maxa!!!
34. Jestem duszą towarzystwa. Ze mną nie idze się nudzić. Zawsze coś wykombinuję by rozluznić sztywną atmosferę.
35.Boję się za to nowych znajomości. Nie wiem, ale mam dziwne, przekonania, że nowo - poznanej osobie -  nie podpasuje moja osobowość.
36. Bardzo mało w swoim nastoletnim życiu chodziłam na dyskoteki. Nie wiem , nie kręciły mnie, choć uwielbiam tańczyć. Imprezy były albo w domach albo gdzieś na łonie natury ;) Ewentualnie na wyjazdach ;)
37. Miałam przyjemność uczenia się w Oxfordzie. Dzięki tamtejszym zajściom, mój angielski stał się pełniejszy i bardziej angielski.
38.Boję się panicznie latać samolotem. Choć już 12 lotów za mną, to za każdym razem jak jestem w powietrzu, przed oczami mam multum dziwnych sytuacji, np. z palącym się skrzydłem, z dziurą w dachu, albo ze spadającym samolotem... szok!
39.W każdą podróż samolotem zabieram ze sobą - uwaga - różaniec - hehe. Wiem, dałam ciała, ale dziwnie mnie uspokaja jak go mam. Raz mi się zapomniało go wziąć i myślałam, że jajo zniosę ze strachu.
40. Kocham podróże autem, autokarem- oczywiście jako pasażer. Zawsze wybierałam podróż do UK autokarem- mimo zimy, 40 godzin jazdy i pękających kolan z bólu, uwielbiam ;)
41. Nie mam szczęścia do ludzi. Poznaję kogoś, kto okazuję się być fajną osobą, po czasie, zmienia się to diametralnie.
42. Prze dwa lata prowadziłam swoje własne solarium, które było fajną przygodą.
43. Jestem samokrytyczna, wobec własnej osoby. Wiecznie zastanawiam się co mój luby widzi we mnie??Do dziś nie mam pojęcia, jak może żyć z taką brzydulą. Dokładnie, tak o sobie myślę.
44.Moim marzeniem jest pracować w perfumerii. Och mogłabym wtedy brać nadgodziny jak lecą ;)
45.Nie umiem pływać i boję się wody. Dwa razy mój W, uczył mnie tak intensywnie,że mało co się nie utopiłam. O nie, dziękuję za takie nauki. Jedynie pomoczyć kostki mogę ;)
46. Uwielbiam wędkować. Choć nigdy nie złapałam rybki, to sam fakt, że zarzucę spinninga jest ekscytujący lub nadziewanie haczyka robakami ;)
47.Bardzo ciężko się opalam. Zanim słońce mnie znajdzie mija dobre kilka godzin. A jak już mu się zachce mnie musnąć swoimi promieniami, to w sekundzie i od razu na brąz.
48. W Egipcie byłam taka zachłanna, że za pierwszym razem wróciłam tak samo blada, jak wyjechałam, a za drugim razem poparzona. Natomiast w Bułgarii już opalona jak dojrzała brzoskwinka.I wez tu człowieku rozkmiń tropikalne klimaty??
49.Uwielbiam kawę i wszystko pod każdą postacią co leżało obok kawy ;)
50.Paliłam papierosy przez 8 lat. Na szczęście przyszedł taki dzień, kiedy to wstałam i powiedziałam: rzucam palenie!! I tak też się stało, bez elektronicznych dodatków, gum czy czegokolwiek. Nie palę i jest mi z tym dobrze ;)

A oto Ja w różnych odsłonach, dla tych, którzy nie widzieli ;)






Ufff... dobrnęłam. Myślałam, że nie skończę. Mam nadzieje, że lepiej mnie poznacie, dzięki tym punkcikom ;)

Buziaczki

                              MAGDA

sobota, 17 sierpnia 2013

Nowi goście ;)

Nowi goście ;)


Dziś Kochani tak na szybciutko, bo jestem kilka dni na wyjezdzie i nie  bardzo mam czas i miejsce by pisać. Jedynie chciałam się z Wami podzielić dobrą wiadomością. Już od kilku dni mam przyjemność testować 5 nowych mieszkańców kosmetycznych. Chodzi tu bardziej o kolorówkę :

Taaaa daaaam :




Jak widać są to szmineczki a dokładnie pomadki trwałe. Bałam się , że kolory będą nie w moim guście, lecz kiedy je otworzyłam, klasnęłam w rączki jak mała dziewczynka.

A są w nich między innymi:

- Avon extra lasting lipstick cappucino

 -Rimmel lasting finish 101

- Maybelline superstay 14 hr 150

- astor colour last 300

 - Max Factor Lipfinity colour & gloss 570




Pierwsze próby mam już za sobą i jestem mega zadowolona. Piękne kolorki, w sam raz dla mnie. Niedługo wyczekujcie postu porównującego każdą pomadkę z osobna ;)




Kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z
Klubem Kejt
 

 
Pozdrawiam
 
 
MAGDA

środa, 14 sierpnia 2013

Dafi - filtrowana woda zdrowia doda

Dafi - filtrowana woda zdrowia doda

Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy jaka jest różnica między wodą zwykłą a filtrowaną, do czasu, kiedy w ręce wpadł mi dzbanek filtrujący Dafi.

Woda jak woda, wlać z kranu, przegotować i można pić - nic mylnego! Kto by w ogóle pomyślał ,że nawet między wodą jest różnica. Ani to smaku ani zapachu a jednak woda nie równa wodzie. Są mineralne, żródlane, lecznicze, stołowe i te filtrowane, o której dzisiaj mam zamiar napisać kilka słów.


Dafi - dzbanek filtrujący z manualnym indykatorem



Na spotkaniu blogerek podlaskich otrzymałam dzbanuszek Dafi atri classic mi 2.4l. Jest to jedna z wielu wersji dzbanków, które są w sprzedaży.
Mój dzbanuszek jest w miłym dla oka żółtym kolorze, co się cieszę bardzo, bo uwielbiam takie odcienie ;) W środku prócz dzbanka mamy w zestawie filtr, który przede wszystkim redukuje powstawanie kamienia oraz paseczki do sprawdzenia w domu jaką mamy wodę, czy też twardą a może bardzo twardą?? U mnie okazało się ,że mamy tą ostatnią, co mnie nie zdziwiło,wręcz oświeciło skąd mam tak bardzo wysuszoną skórę po każdej kąpieli.



 Sam dzbanek jest bardzo funkcyjny i prosty w obsłudze. Posiada wieczko, na którym mamy specjalny otwór, przez który wlewamy wodę.Wieczko jest zasuwane, co sprawia, że nie dostaje się żaden osad do wody. Dodatkowym wyposażeniem jest licznik, który pokazuje Nam ile razy przefiltrowaliśmy wodę. Po upływie 30 dni lub filtracji 150 litrów wody należy wymienić filtr .

 Koszt filtrów to ok 12 zł za sztukę, jednak bardzo często i gęsto są promocje w Kauflandzie, gdzie sztuka kosztuję już od 7 zł. Właśnie dzisiaj natrafiłam na taką okazję, więc wzięłam na zapas ;)


 A co powiem o samej wodzie już po "oczyszczaniu"?? Wiadomo smaku nie zmieniła na cytrynowy czy pomarańczowy, jednak jest INNA.  Na testy zaprosiłam rodziców i dałam im do wypróbowania po 3 szklaneczki wody. Była "kranówa", mineralna i ta przefiltrowana. Wiadomo, najgorsza okazała się ta prosto z kranu, po niej o dziwo mineralna i najlepsza  - prosto od Dafi.  Zdziwił mnie nawet fakt , że woda mineralna, żródlana bardzo różni się smakiem.Niby takie zdrowotne, a nie do końca. Natomiast woda filtrowana nie jest taka twarda, cierpka , lecz bardziej delikatniejsza i może to dziwnie zabrzmi, ale i jakby lżejsza. Ciężko jest mi opisać ale po prostu jest zdecydowanie lepsza i fakt, że pijemy zdrową i oczyszczoną wodę wystarcza mi bym nigdy więcej nie powróciła do zwykłej. NEVER!




Taką gotową wodę możemy też wlewać prosto do czajnika i zaparzać herbatkę,kawkę a nawet używać do gotowania chociażby zdrowej i pysznej zupki ;)

Koszt dzbanka Dafi atri classic mi to 43 zł. co myślę, że nie jest majątkiem zważywszy na plusy ( bo minusów nie zauważyłam) jakie daje filtracja wody. Bo jak powiadają " filtrowana woda zdrowia doda" ;)) Nic dodać, nic ująć. Polecam!!



Jestem bardzo zadowolona z nowego mieszkańca domu a zwłaszcza mój tatko, który pije teraz wodę jak nigdy dotąd ;)

Używacie Kochani takich dzbanuszków?? Macie swoje ulubione?

Pozdrawiam

                              MAGDA

wtorek, 13 sierpnia 2013

BIOKOSMA - Eukaliptusowy olejek do kąpieli

BIOKOSMA - Eukaliptusowy olejek do kąpieli
Kochani, nie wiem jak Wy ale moja kąpiel musi być koniecznie z dodatkiem CZEGOŚ do kąpieli. Chodzi mi tu dokładnie o płyny, olejki, mleczka, eliksiry czy inne umilacze, które spowodują, że zwykła kąpiel zmienia się chwilę relaxu.

Ostatnio moim nowym nabytkiem stał się pewien olejek. Niby do kąpieli, ale ja znalazłam w nim o wiele większe i bardziej obszerne zastosowanie.






Od producenta:

Olejek eukaliptusowy działa stymulująco i pobudza krążenie. 100% olejku z eukaliptusa na bazie oleju słonecznikowego, orzeźwia i ożywia ciało. Doskonale pielęgnuje skórę suchą i wymagającą.
Ingredients/INCI: Sunflower seed oil, eucalyptus oil, emulsifier from coconut oil, fragrance, lecithin, natural pigment, vitamin E, emollient.
Informacje dodatkowe: Produkty firmy Biokosma zawierają tylko naturalne systemy konserwujące. wykorzystywane są wyłącznie oleje roślinne, wosk i ekstrakty. Nie zawierają surowców pochodzenia zwierzęcego oraz surowców z organizmów zmodyfikowanych genetycznie (GMO). Nie są testowanie zarówno przy produkcji jak i przy rozwoju produktów na zwierzętach. Naturalna równowaga skóry zostaje zachowana. Nie zawierają żadnych syntetycznych barwników, środków konserwujących.




 Moja opinia:

Olejek  otrzymałam w plastykowej, przezroczystej butelce z odkręcanym korkiem. Korek można użyć sobie jako miarki, jednak ja wolę od razu na oko wlać tyle kosmetyku ile mi się zapragnie, a nie bawić się w odmierzania.

Konsystencja olejku jest wodnista o iście ciemno zielonym kolorze i mocnym zapachu. Wiadomo eukaliptus nie należy do zapachów " różanych", więc zwolennikom delikatnych aromatów - odradzam. Nie mniej jednak mimo siły i intensywności olejku, z czasem on słabnie albo jak z perfumami - nos się przyzwyczaja i nie czujemy nadmiaru.

Kosmetyku używałam na kilka sposobów. A czemu?? No wiadomo, jest to olejek, a jego zastosowanie można naprawdę wykorzystać, do wielu innych celów.

Na początek jak producent zaleca wlałam 20ml. do wanny, do bieżącej wody, która delikatnie się zabarwiła. Mocą zapachową eukaliptusa tak zawiało, że myślałam, że oszaleję. Cała łazienka pachniała tak mocno, że nawet po wyjściu z  wanny, kilka godzin pózniej, wchodząc do niej dalej czułam olejek. Moje ciało otuliła tłusta powłoczka, która wcale mi nie przeszkadzała.Leżąc tak i wdychając ten aromat można naprawdę fajnie się zrelaksować. Po kąpieli moja skóra była nawilżona, choć nie do końca. Mam bardzo suchą skórę i jej dogodzić to jest nie lada wyczyn ;)

 
Kolejnym sposobem, na który się skusiłam to użycie go na włosy. Bałam się na początku, ale zaryzykowałam i  włosy po całości, delikatnie pomazałam . Zostawiłam jedynie z 6 cm, od nasady, by nie podrażniło mi skóry głowy w razie skutków ubocznych hyhy. Nie powiem, bo noszenie "eukaliptusa" na głowie przez ponad 30 min. sprawiło, że z lekka się obawiałam czy dobrze robię. Więc zmyłam czym prędzej, wysuszyłam włosy i o matko i córko! Piękne, mega lśniące, delikatne i aż skrzypiące włosy na mej łepetynie! Niewiarygodne, ale prawdziwe!! Minusem jest tylko fakt, że zapach utrzymuje się na włosach, nie tak mocno jak w pierwotnej wersji, ale czuć ;)
 


Olejek eukaliptusowy od BIOKOSMY  mimo, że jest do kąpieli, to  myślę, że jest idealnym rozwiązaniem na zatkany nos. Jego zapach jest tak silny, że nie ma mowy o dalszym " ciąganiem nosa". Wystarczy odrobina olejku wmasować w dekolt i powdychać - domowa i skuteczna inhalacja i można spać spokojnie ;)
Poczekam do jesieni, kiedy to choroba będzie mnie gnała, wtedy na pewno mi się przyda ;)

Minusem jest również , przynajmniej cena, mogłaby być troszkę niższa. Nawet zważywszy na jego wielofunkcyjność i naturalność, jednak jest to dla mnie za drogi gips , niestety ;(


Cena: 59.95 zł /200ml
Do kupienia:  klik



Tez lubicie takie mocne , wielofunkcyjne olejki??

Pozdrawiam

MAGDA

piątek, 9 sierpnia 2013

Nail Lacquer art de Lautrec - mój nowy nabytek ;)

Nail Lacquer art de Lautrec - mój nowy nabytek ;)

Przedstawiam Wam moją nową miłość do paznokci, którą niedawno odkryłam dzięki mojej bratowej ;)
Otóż moja bratowa kupiła sobie lakier, pomalowała na paznokciach i stwierdziła, że to nie jej kolor. Cóź, trudno się mówi, czasem tak bywa. No ale, żeby nie poszły pieniążki na marne, więc mi go ODDAŁA ;)  jupii;))

Powiem Wam ,że oniemiałam jak go sobie nałożyłam i zastanawiam się, co takiego mojej bratowej w tym pięknym kolorze nie odpowiadało??? Zresztą sami oceńcie, a może ja za bardzo się nim podniecam??


Nail Lacquer art de Lautrec - nr. 337



Buteleczka, piękna, inna, całkiem sporych gabarytów. Pędzelek zgrabniutki, dobrze się nim maluje.


 Zdecydowanie dwie warstwy wystarczają, by płytka nie miała prześwitów a widniał na niej piękny niebieski i to bardzo żywy kolor. Zauważyłam też, że podczas malowania nie czuć tak lakierem jak to bywa w przypadku innych. Migiem zasycha i jest fantastyczny!



 Jest trwały, nie odpryskuje przy byle uderzeniu paznokciem np. w lodówkę ;) Nie ściera się i spokojnie można z nim polatać do 4 dni ;)




 Cena: ok11-12 zł

Dostępne są on - line bądz też w stacjonarnych drogeryjkach. U mnie właśnie na osiedlu kobitka ma sklepik z kosmetykami i tam właśnie znalazłam całą wystawkę ;)) Już czaję się na kolejne kolorki, ale tym razem już sama sobie kupię ;)

A bratowej dziękuję ( Marcia buziaki ) ;*

Używałyście lakierów art de Lautrec?? Co o nich sądzicie?

Pozdrawiam

                              MAGDA

czwartek, 8 sierpnia 2013

HEAN HIGH DEFINITION EYESHADOW

HEAN HIGH DEFINITION EYESHADOW

Kochani, dzisiejszy dzień sprawił, że chyba w życiu nie wypiłam tyle wody, płynów wszelakich do picia co dzisiaj. Topię się pod nadmiarem potu, temperatury.... konam....

Ale żeby nie było aż tak smutno, to dzisiaj recenzja cieni, które skradły moje serce. Na początku jakoś nie miałam parcia na nie, mimo, że widziałam je u wielu blogerek i że równie dobre mają opinie. Nawet to mnie dzwinie jakoś nie zachęciło, nie wiem czemu, do dziś się zastanawiam nad tym faktem.

Na spotkaniu podlaskich blogerek otrzymałyśmy właśnie upominki od HEAN a w nich między innymi słynna paletka cieni. Więc zdecydowałam się, że sama macnę i zobaczę o co kaman.

No i co??? No i pytam się ja: CZEMU MUSIAŁAM TAK DŁUGO NA NIĄ CZEKAĆ!!!!

Jest rewelacyjna!!!!

HEAN HIGH DEFINITION - CAFFEE TWIST NR.408


 Rewelacyjne cienie w czterech odcieniach brązu. 3 są matowe, jeden perłowy ( drugi od lewej ). Pigmentacja pierwszej klasy. Nic się nie obsypuje, świetnie się nakładają i cudnie rozcierają. Razem z bazą pod cienie potrafia wydobyć głębię brązu.
Można kombinować z nimi po lekkie nudziaki idealne do pracy, jak po mocniejsze podkreślone oko, typu smokey eye ;)


Są bardzo wytrzymałe. Ja akurat nałożyłam cienie na korektor, bo baza akurat mi się skończyła. No i mija dzień a ja nadal wyglądam jakbym się przed chwilą malowała. Naprawdę są godne polecenia.



 Cienie dodatkowo mają bardzo przydatną informację na tyle opakowania. Chodzi o podział kolorów i ich zastosowania. Więc dla początkujących, takich jak ja, jest to fantastyczna ściągawka.
 Paletka ma standardowe, wygodne opakowanie z małym aplikatorem, którego nie używam ;)

Minusem jest dla mnie fakt, że kosmetyki HEAN, stacjonarnie są ciężko dostępne, przynajmniej u mnie mogę sobie pomarzyć ;(

Cena paletki: 12.99 zł



A teraz przedstawiam Wam makijaż, który zmalowałam dzięki tym pięknym czterem odcieniom ;)










Paletkę jak i inne kosmetyki HEAN możecie kupić sklepie on - line klik

Jestem mocno porażona tak dobrą jakością tych cieni. Myślę, że niedługo zrobię atak na sklep i skuszę się jeszcze na inne kolorki.
Ważna tez informacja : w sklepie HEAN istnieje też możliwość zakupu próbek. Więc jak ktoś ma ochotę na początek sprawdzić, czy kosmetyk będzie dla niego, to myślę, że jest to całkiem przydatna opcja ;)


Tymczasem idę się pomoczyć - of  kors -  we wannie  ;((

Buziaczki

                                MAGDA





Copyright © 2016 My women's world , Blogger