Wodoodporny balsam do opalania SPF 10
Balsam posiada filtr 10 - tkę, i jest polecany dla osób z ciemniejszą karnacją oraz w warunkach niezbyt intensywnego nasłonecznienia. No i tutaj akurat nie da rady wprowadzić owego faktu w życie, bo temperatury na zewnątrz przechodzą same siebie. Akurat innego "ochraniacza" nie posiadam, więc musiał mi wystarczyć ten. Balsam dobrze się rozprowadza i szybko wchłania w skórę i delikatnie pachnie.
Wybierając się nad wodę wysmarowałam całe ciało, prócz moich zacnych pleców, po prostu o nich zapomniałam. Kiedy przyjechałam do domu, rączki, dekolt, złocisty brąz, a moje plecy - istna purpura!!!!Nie spodziewałam się, aż takiej różnicy na skórze!!! Szok, jednak Wam powiem, że nawet przy takniskim faktorze, można poczuć się bezpiecznie, o czym nie mogą powiedzieć moje plecki :( Dodatkowy plus, kosmetyk jest wodoodporny i nie rozmazuje się w kontakcie z wodą.
Rozświetlający balsam utrwalający opaleniznę
Kolejnym kosmetykiem, który poszedł w ruch jest owy balsam, który posiada złociste drobinki . Mi nie koniecznie taki efekt pasuje, jak dla mnie za dużo ich troszkę i ciało wygląda jak obsypane brokatem, więc jak już używać to tylko na ramiona i dekolt, jeśli chodzi o moją osobę, oczywiście. No i trzeba zaraz po aplikacji myć rączki, bo większość brokatu zostaje właśnie na wewnętrznej stronie dłoni. Jest balsam, który podkreśla opaleniznę i faktycznie, skóra jest bardziej złocista. Szkoda, tylko, że nie mam w składzie aloesu, bo na moją skwarkę na plecach akurat przydałaby się taka ulga.
Express Bronze 3w1/ Starter opalania- przyspieszacz oraz balsam utwalający
Express Bronze 3w1 używałam nie jako startera a raczej jako balsamu utrwalającego kolor. W wolnych dniach korzystałam z " balkonowego opalania", więc by jego nie stracić ratowałam się właśnie tym kosmetykiem. Balsam posiada znany ekstrakt z orzecha włoskiego, który przede wszystkim pomaga na zatrzymaniu uzyskanego koloru. Regularne stosowanie pogłębia kolor, nie dużo, jednak efekty są widoczne gołym okiem.
Podsumowując jestem zadowolona z całej trójki. Są to kosmetyki, które latem są wręcz niezbędne i pomagają skórze. Jej wygląd znacznie się poprawia i nabiera brzoskiwniowego kolorytu, co czasem u mnie jest niełatwo taki osiągnąć. Dlatego zestaw od Soraya polecam, osobom,którym bez wspomagaczy, ciężko jest zdobyć "hawajską" opaleniznę. Mojego buraka do tej pory leczę jogurtem, a mogłam przecież pamiętać, że plecy też trzeba muskać faktorem nawet tak niskim jak SPF10.
Dziękuję portalowi BlogMedia za możliwość przetestowania produktu !
Fakt ten, nie miał wpływu na moją opinię !
Pozdrawiam,
bardzo ładne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSporo czytałam o tych produktach :). Dla mnie to one są zbędne, nie opalam się i staram się unikać słońca :). Zdjęcia faktycznie bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńNo jeśli chodzi o filtry - to ja muszę mieć NAPRAWDĘ mocny. No chyba, że nie ma słońca - wtedy dziesiąteczka wystarcza :-)
OdpowiedzUsuńU mnie czy słońće jest czy go brak 10-tka spokojnie wystarcza ;)
UsuńNa mnie każdy w tym roku krzyczy, że nie używam żadnej ochrony, ale tak mało przebywam na słońcu, że jak wyjdę już na nie to aż szkoda mi się nie opalić, bo zawsze jak użyję nawet najmniejszy faktor to opalenizna mnie nie łapie... :)
OdpowiedzUsuńJa też zawsze myślę, że mnie słońce nie bierze, aż do domu zajdę, a tam zdziwienie ;)
UsuńŚwietne zdjęcia :) Ja osobiście nie używam żadnych filtrów bo nadzwyczajnie się nie opalam :p
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńJa tam lubię wysokie temperatury :) za marka jednak nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńU mnie rzadko kiedy bywają kosmetyki typowo do opalania, zawsze balsam wystarczył ;) No ale kiedyś trzeba było zaczą próbować ;)
UsuńNie miałam nigdy kosmetyków do opalania Soraya.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia wspaniałe! Ależ zazdroszczę ;)
Sama zaskoczona jestem zdjęciami, bo ze mnie marny fotograf ;)
Usuńprodukty dla opalających się;p
OdpowiedzUsuńNo raczej Leonku ;)
UsuńOpalać trzeba się z "głową" :)
OdpowiedzUsuńmoja mama czasami kupuję ten balsam do opalania :) reszty nie znam
OdpowiedzUsuńja się nie opalam, cały dzień spędzam w biurze. piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam produktów do opalania z Soraya
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Piękne zdjęcia! A kosmetyków do opalania Soraya chyba nigdy nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńJa używam tylko filtra spf 50 :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę serię kosmetyków Soraya. Miałam filtr do twarzy i balsam SPF50+ do ciała, idealnie spełniły swoje zadanie, a do tego pięknie pachną :)
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku też rządziła Soraya, ale w nieco innym wydaniu ;-)
OdpowiedzUsuń