niedziela, 16 sierpnia 2015

Soraya i jej zestaw do opalania

W tym roku nie ma co narzekać na brak słońca. Mmay go aż nadmiar i sama nie wiem z jednej strony to dobrze, jednak patrząc z innej to już niekoniecznie. Nie mniej jednak, korzystając z wolnego weekendu postanowiłam wyruszyć w rodzinne strony, spotkać się z rodzinką i pojechać na grillowanie. Jednka żeby nie być jak owa grillowana kiełbaska trzeba było się porządnie zabezpieczyć przed upalnym promieniowaniem. Do tego celu posłużył mi z pomocą zestaw od Soraya, mleczko do i po opalaniu, oraz przyspieszacz i balsam utrwalający opaleniznę. Jednak wszystko po kolei.


Wodoodporny balsam do opalania SPF 10


Balsam posiada filtr 10 - tkę, i jest polecany dla osób z ciemniejszą karnacją oraz w warunkach niezbyt intensywnego nasłonecznienia. No i tutaj akurat nie da rady wprowadzić owego faktu w życie, bo temperatury na zewnątrz przechodzą same siebie. Akurat innego "ochraniacza" nie posiadam, więc musiał mi wystarczyć ten. Balsam dobrze się rozprowadza i szybko wchłania w skórę i delikatnie pachnie.
 Wybierając się nad wodę wysmarowałam całe ciało, prócz moich zacnych pleców, po prostu o nich zapomniałam. Kiedy przyjechałam do domu, rączki, dekolt, złocisty brąz, a moje plecy - istna purpura!!!!Nie spodziewałam się, aż takiej różnicy na skórze!!! Szok, jednak Wam powiem, że  nawet przy takniskim faktorze, można poczuć się bezpiecznie, o czym nie mogą powiedzieć moje plecki :( Dodatkowy plus, kosmetyk jest wodoodporny i nie rozmazuje się w kontakcie z wodą.

Rozświetlający balsam utrwalający opaleniznę


Kolejnym kosmetykiem, który poszedł w ruch jest owy balsam, który posiada złociste drobinki . Mi nie koniecznie taki efekt pasuje, jak dla mnie za dużo ich troszkę i ciało wygląda jak obsypane brokatem, więc jak już używać to tylko na ramiona i dekolt, jeśli chodzi o moją osobę, oczywiście. No i trzeba zaraz po aplikacji myć rączki, bo większość brokatu zostaje właśnie na wewnętrznej stronie dłoni. Jest balsam, który podkreśla opaleniznę i faktycznie, skóra jest bardziej złocista. Szkoda, tylko, że nie mam w składzie aloesu, bo na moją skwarkę na plecach akurat przydałaby się taka ulga.

Express Bronze 3w1/ Starter opalania- przyspieszacz oraz balsam utwalający

Express Bronze 3w1 używałam nie jako startera a raczej jako balsamu utrwalającego kolor. W wolnych dniach korzystałam z " balkonowego opalania", więc by jego nie stracić ratowałam się właśnie tym kosmetykiem.  Balsam posiada znany ekstrakt z orzecha włoskiego, który przede wszystkim pomaga na zatrzymaniu uzyskanego koloru. Regularne stosowanie pogłębia kolor, nie dużo, jednak efekty są widoczne gołym okiem.



Podsumowując jestem zadowolona z całej trójki. Są to kosmetyki, które latem są wręcz niezbędne i pomagają skórze. Jej wygląd  znacznie się poprawia i nabiera brzoskiwniowego kolorytu, co czasem u mnie jest niełatwo taki osiągnąć. Dlatego zestaw od Soraya polecam, osobom,którym bez wspomagaczy, ciężko jest zdobyć "hawajską" opaleniznę. Mojego buraka do tej pory leczę jogurtem, a mogłam przecież pamiętać, że plecy też trzeba muskać faktorem nawet tak niskim jak SPF10.


Dziękuję portalowi BlogMedia za możliwość przetestowania produktu !
Fakt ten, nie miał wpływu na moją opinię !




Pozdrawiam,



23 komentarze:

  1. Sporo czytałam o tych produktach :). Dla mnie to one są zbędne, nie opalam się i staram się unikać słońca :). Zdjęcia faktycznie bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No jeśli chodzi o filtry - to ja muszę mieć NAPRAWDĘ mocny. No chyba, że nie ma słońca - wtedy dziesiąteczka wystarcza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie czy słońće jest czy go brak 10-tka spokojnie wystarcza ;)

      Usuń
  3. Na mnie każdy w tym roku krzyczy, że nie używam żadnej ochrony, ale tak mało przebywam na słońcu, że jak wyjdę już na nie to aż szkoda mi się nie opalić, bo zawsze jak użyję nawet najmniejszy faktor to opalenizna mnie nie łapie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze myślę, że mnie słońce nie bierze, aż do domu zajdę, a tam zdziwienie ;)

      Usuń
  4. Świetne zdjęcia :) Ja osobiście nie używam żadnych filtrów bo nadzwyczajnie się nie opalam :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię wysokie temperatury :) za marka jednak nie przepadam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie rzadko kiedy bywają kosmetyki typowo do opalania, zawsze balsam wystarczył ;) No ale kiedyś trzeba było zaczą próbować ;)

      Usuń
  6. Nie miałam nigdy kosmetyków do opalania Soraya.
    A zdjęcia wspaniałe! Ależ zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama zaskoczona jestem zdjęciami, bo ze mnie marny fotograf ;)

      Usuń
  7. produkty dla opalających się;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Opalać trzeba się z "głową" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. moja mama czasami kupuję ten balsam do opalania :) reszty nie znam

    OdpowiedzUsuń
  10. ja się nie opalam, cały dzień spędzam w biurze. piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  11. nigdy nie używałam produktów do opalania z Soraya

    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia! A kosmetyków do opalania Soraya chyba nigdy nie używałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja używam tylko filtra spf 50 :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię tę serię kosmetyków Soraya. Miałam filtr do twarzy i balsam SPF50+ do ciała, idealnie spełniły swoje zadanie, a do tego pięknie pachną :)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie w tym roku też rządziła Soraya, ale w nieco innym wydaniu ;-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 My women's world , Blogger