Idzie wiosna a z nią zmiany! Nie tylko w ubiorze ale również trzeba byłoby przestawić się na lżejsze zapachy? Choć osobiście u mnie nie ma zasady, biorę od danej zachciewajki. Dziś chciałabym Wam opisać i pokazać jedne z moich ulubionych perfum jakimi są Alien Sunessence od Thierry Mugler. Ten Pan większości jest już znany z mocnych, wyrazistych, zdecydowanych perfum zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Sama takie lubię i odkąd powąchałam pierwszy raz klasyczną wersję Alien'a oniemiałam i zakochałam się. Totalny obłęd i wiedziała, że będą ze mną zawsze i na zawsze!
Wracając do dzisiejszej propozycji. Jesli znacie fioletową wersję Aliena, to mniej więcej wiecie czego możecie się spodziewać ale w dość delikatniejszej, choć dalej mocnej i dominującej wersji. Alien Sunessence Or d'Ambre jest limitką z 2011 roku. Orientalno-drzewna woda toaletowa , której nutę głowy stanowi kiwi, nutami serca są jaśmin, wanilia i orchidea a bazą są nuty drzewna oraz bursztyn. Butelka kształtem jest identyczna niż jej fioletowy brat ( mowa o 60 ml). Różnica tkwi w kolorze. Tutaj jasne, różowo-złote odcienie mieniące się na słońcu oddają charakter całemu zapachowi. A jaki On jest?
Alien Sunessence to czarownica lub czarodziej (jak kto woli) o intrygującej i jakże tajemniczej aurze, którą rozprowadza wokół siebie. Niby podobny do klasyka a zatapiając się głębiej można dopstrzec całkiem inne, ciekawe jego oblicze. Na dzień dobry mamy porządny policzek typu " obudz się kobieto". Wyrazisty, z pazurem, dający pewności siebie i sexapilu, ostry, jaśminowy z mocną nutą bursztynu. To są pierwsze chwile, które można poczuć na skórze, która aż płonie od jego intensywności. Z drugiej strony Or d'Ambre posiada również kwaśne akcenty, które przenoszą Nas już w nieco lżejsze klimaty typowo wakacyjne. Mocne słońce, unosząca się wokół morska bryza i piękny, gorący zachód słońca, powoduje wspomnienia z tropikalnych klimatów z wakacji.
Alien Sunessence Or d'Ambre mimo iż jest to woda toaletowa, śmiem napisać, że może również pozbawić zdrowego rozsądku i braku umiaru w dozowaniu. Jak dla mnie jest to kolejny doskonały zapach Pana Muglera, który wie, jak uwieść i zdobyć kobietę. Jest to "Fit Killer", który również otula, urzeka, jest bardziej wyrozumiały ale nadal nie da się przejść obojętnie obok niego! Uwielbiam go nosić wiosną i latem, czuję się mega wyjątkowo, kobieco z taką "obcą" nutką satysfakcji! Trwałość fantastyczna, długie godziny pieści moją skórę, mój nos, włosy i ciuchy nawet na drugi dzień nie protestują.
Lubicie perfumy Thierrego Muglera??
Pozdrawiam,
Nie miałam okazji powąchać, ale ciekawie go opisałaś, że aż mam chęć spróbować ;)
OdpowiedzUsuńWygląda uroczo, muszę gdzieś go powąchać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Po takim opisie przyznam, że mam ochotę poznać :P
OdpowiedzUsuńTa wanilia mnie męczy, niezbyt za nią przepadam. Reszta nut raczej okej :) Design butelki osobiście mnie nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńniestety nigdy go nie wącham, mam angel i kończę tradycyjnego aliena, w tym miesiącu zamierzam kupić alien apsolut, który jest jeszcze mocniejszy, uwielbiam zapachy muglera
OdpowiedzUsuńNie znam zapachu, ale już sam flakon przyciąga wzrok :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie przepadam za zapachami Muglera :p
OdpowiedzUsuńNie znam tego zapachu, jak i zapachów Muglera, ale flakon ma dość oryginalny, muszę przyznać ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego zapachu, ale jeśli bym miała okazję chętnie bym powachała :D
OdpowiedzUsuńA ja się trochę zapachów Muglera boję :D
OdpowiedzUsuńWąchałam te perfumy ostatnio w perfumerii. Przyznam że nawet mi się spodobały ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam o zakupie wersji fioletowej, ale flakon mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńNie znam tych perfum :)
OdpowiedzUsuńFlakonik ładnie się prezentuje, ciekawa jestem tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o nich czytam i je widzę . Musze sprawdzić w perfumeri czy to dla mnie zapach :). Świetna recenzja
OdpowiedzUsuńJa po prostu kocham kosmetyki, mogłabym ich mieć miliony
OdpowiedzUsuń