niedziela, 22 maja 2016

Jingle All The Way Kringle Candle

Jingle All The Way Kringle Candle
Hej Kochani mimo iż wiosna w pełni a lato już tuż tuż w ostatnich moich dniach królował wosk, który kojarzy się bardziej z zimą i świtami Bożego Narodzenia, chociażby z samj nazwy. Mowa o wosku Jingle All The Way od Kringle Candle. Zobaczcie jaki ten człowiek dziwny. Zima jest to chcemy lata, jest gorąco to tęsknimy za zimnem. Taka nasza pokręcona mentalność z którą wszyscy  raczej poumieramy... Oczywiście nie tęsknię za zimą choć od 2 miesięcy mam ciąglę 30-sto stopniową temperaturę, ale ciekawość jak pachnie owa tarta była większa.


Słodkie owoce w połączeniu z cytrusowymi aromatami oraz delikatnymi drzewnymi nutami dają doskonałą świąteczną mieszankę. Wspaniały zapach, którego nie da opisać się jednym słowem. Zaciekawi on każdego gościa, a domowników wprowadzi w doskonały nastrój.


 Jingle All The Way to propozycja owocowa, dla osób lubiących słodkie i rześkie klimaty jak również dla typowych domowników. Główną rolę odgrywa tu słodka żurawinka a za nią lekko cytrusowe pomarańcze, mandarynki nawet i jabłko się znajdzie. Do całości dodano cynamonu, który bardziej wyostrza zapach i kominkowy - drewniany aromat. Szczerze to jest to dość dziwna kombinacj ale przyjemna dla nosa. Wszystkie dodatki zapachowe na początku unoszą się każdy oddzielnie, powodując, że owoce z przyprawami tworzą pózniej naprawdę otulający a zarazem soczysty"film".




Jak dla mnie nie przypomina mi klimatu świątecznego a bardziej taką niedzielą, rodzinną obiado - kolację. Intensywny, lekko kwaśny, troszkę słodkaśny i bardzo rodzinny. Jingle All The Way przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, błogie lenistwo, zero trosk i smutków. Dyskusje  z rodzeństwem do białego rana i krzyczącą z daleka mamusię, że mamy gasić światło i iść spać. Odprężenie i relaks i zapomnienie o przyziemnych problemach taka właśnie jest ta tarta. Chcesz się poczuć znowu małą dziewczynka bądz małym chłopcem przy boku mamusi i tatusia? Sięgnij po Jingle All The Way. Czasem warto wskoczyć w piękne i jak ciepłe dla serca wspomnienia.
Oczywiscie woski są dostępne np. na http://www.goodies.pl/ za jedyne 12zł.

A u Was aktualnie co pali się w kominkach??? Czy wdychacie sam powiew wiosny/??


Pozdrawiam


poniedziałek, 16 maja 2016

Burberry The Beat

Burberry The Beat
Mój kolejny zakup w ciemno okazał się trafionym zakupem. Jak przystało na pefumoholiczkę, uzupełnianie zapachowej toaletki to norma przynajmniej raz na jakiś czas. Moje dzisiejsze perfumy zrodziły się z czystej ciekawości posiadania zapachu marki, której jeszcze nie mam w swoich zasobach. Tak też przedstawiam Wam Burberry The Beat.


Dokonując zakupu zawsze staram się wybierać wodę perfumowaną. Wody toaletowe są dla mnie za lekkie i niezbyt długo utrzymują się na mojej skórze. Czasami różnica cenowa też jest znikoma, więc warto zapłacić troszkę węcej i mieć perfumowaną wodę, która zostanie z Wami na dłużej.


Sama butelka jest dla mnie prosta, elegancka i bardzo szykowna. Jeśli chodzi o zapach. Burberry The Beat to perfumy uniwersalne, idealne na każdą porę roku. Zapach niezwykle ciepły i otulający. Kobiece, romantyczne, zmysłowe, kwiatowo- herbaciane.
Na pierwszy plan pokazuje się Nam ewidentna  słodka mandarynka z powiewem herbacianym. Dopiero potem włączają się ostrzejsze nuty białego piżma, kardamonu oraz pieprzu. Dziwna mieszanka, dzika kombinacja, która powoduje , że zapach jest zaskakujący i innowatorski. Zdecydowanie pozwala poczuć się kobieco o każdej porze dnia bez względu na okazję i chwilę.


Nuta głowy – Bergamotka, Mandarynka, Kardamon, Czerwony Pieprz.Nuta serca – Herbata Ceylon, Irys, Dzwonek.Nuta głębi – Białe Piżmo, Wetiwer, Drzewo Cedrowe.


The Beat są w świeżej i deliaktnej tonacji, jednak ich trwałość zaliczm na medal. Pryskając się rano przed wyjściem z domu, ciuchy i skóra po 10 godzinach nadal nimi pachnie. Myślę, że większości kobietom zapach bardzo się spodoba. Idealny na dzień jak i na wieczór na spacer z ukochanym. The Beat  pokochałam nie tylko ja, zwolenniczka perfum z pazurem ale również moja bratowa, któa preferuje delikatniejsze i subtelniejsze zapachy. Jak widać The Beat skrada serce różnym kobietom o różnych nosach a tu zapach mamy ten sam. Wiem, że w sprzedaży jest wersja wody toaletowej, która bardzo różni się zapachem i radzę zwracać uwagę na półkach po, którą opcję sięgacie ;)

A jakie perfumy królują u Was w okresie wiosennym???

Pozdrawiam


piątek, 13 maja 2016

Pierwsze ombre na hybrydzie.

Pierwsze ombre na hybrydzie.
Moje paznokcie już nie pamiętają kiedy  miały na sobie hybrydę. Przeprowadzką na Florydę i pakowanie i  załatwianie różnych spaw uniemożliwiły mi to. Teraz kiedy mam już więcej czasu dla siebie postanowiłam znowu pobawić się w malowanie hybrydą, jednak z lekkim utrudnieniem, bo zachciało mi się ombre. 
Dlaczego ombre???  A to chyba z chęci posiadania kilku kolorków pomieszanych ze sobą i dających inny efekt. Nigdy wcześniej tego nie robiłam nawet na zwykłych lakierach, więc drżąca ręka była prawie przez cały czas malowania pazurków. Roztarcie dwóch kolorów nie jest tak prostą sprawą jakby się wydawało. Myślę, że jeszcze kilka takich lekcji i ręka dojdzie do wprawy.









Do mani użyłam lakierów marki Neo Nail w kolorach Barbie - mleczny, wpadający w łosoś róż, Neon Orange - neonowy, nasycony pomarańcz oraz klasyczna biel. Dodatkowo na małym paluszku dodałam akcent w postaci kolorowego french'a. Szkoda, że zdjęcia nie oddają bardziej realnego wyglądu, bo naprawdę efekt jest troszkę lepszy niż na fotkach. Nie mniej jednak nie poddaję się,ćwiczę i udoskonalam swoje wypociny.

Lubicie ombre na swoich pazurkach?? Może wolicie inne zdobienia? Jeśli tak piszcie, może podkradnę jakiś pomysł ;)


Pozdrawiam


niedziela, 8 maja 2016

Welcome Home od Kringle Candle

Welcome Home od Kringle Candle
Dzisiejszy pos będzie dotyczył wosku zapachowego, który nijak się ma do mojej sytuacji. Wosk Welcome Home to propozycja dla osób przybywających do domu z dalekich podróży. Ja od ponad miesiąca przebywam za granicą i nie zapowiada się bym szybkio wróciła, choć chciałabym bardzo. Dlatego sama nazwa bardzo zachęciła mnie do odpalenia wosku i chęć poczucia jeszcze większej tęsknoty za domem.


Aromatyczne przyprawy, zapach świeżo upieczonego chleba i ciepłego paleniska. Poczuj się bezpiecznie, jak w domowym zaciszu.


Przyznam Wam szczerze, że wosk ten wzięłam tylko i wyłącznie z ciekawości jakie nuty zapachowe mogą mieścić się pod tą ciekawą nazwą. Otóż kiedy otworzyłam pokrywkę, mega zaskoczenie i troszkę lekki niesmak. CYNAMON jeden mega wielki zapach cynamonu i nic poza tym. Porównałabym go również do gum cynamonowym o ile wicie o jakie mi chodzi. Żadnego pieczonego chleba jak zapewnia producent i nad tym bardzo ubolewam.


Mega intensywny zapach, bardzo mocny i dość ciężki jak dla mnie, gdzie jestem zwolenniczką "trudnych zapachów, a tu proszę. Mój nos ma dość już po 10 minutach. Bardzo szybko rozprzestrzenia się w mieszkaniu otulając dom swoim aromatem. Moi znajomi cieszyli się kiedy do Nas przyszli bo myśleli, że upiekłam szarlotkę a tu taki psikus, toż to tylko wosk ;)


Podsumowując powiem, że mam mały niedosmak jeśli chodzi o tę wersję zapachową. Spodziewałam się całkowicie czego innego ale na pewno nie bomby cynamonowej. Fajny zapach zimą przy ciepłym kominku, natomisat zdecydowanie odradzam go wiosną i latem. Dla osób lubiących wyrazne i mocne przyprawy korzenne to jak najabrdziej zachęcam do zakupu Welcome Home. Koszt takiego wosku to 12zł i dostępny jest np na http://www.goodies.pl/




Pozdrawiam,


środa, 4 maja 2016

Majówkowy manicure

Majówkowy manicure
Majówka już za nami, choć co po niektórzy na pewno jeszcze nią żyją. Będąc na Florydzie całkowicie zapomniałam, że nadszedł ten czas grillowania i spędzenia weekendu z rodziną i znajomymi. Tutaj na okrągło jest słońce i skwar, którego mam już dość, być może dlatego zapomniałam co dzieje się w mojej ukochanej Polsce.
Przez tą upalną pogodę dosłownie nic mi się nie chce, nic a nic, nawet wyjście z domu jest katorgą, dlatego też moje paznokcie też mają często dni legata i są niepomalowane. Jednak ostatnio zawzięłam się by chociaż o nie zadbać. Mój dzisiejszy manicure jest dziecinnie prosty, bez żadnych udziwnień. 2 kolory i kropy i ot pazury są?? Są :)








Do manicure użyłam dwóch kolorków. Czyli Rimmel Salon Pro nr.500 - to piękna, pastelowa mięta oraz kupiony w sklepie za dolara jakiś lakier chyba ich lokalnej marki - L.A. COLORS Color Craze nr.511. Piękna fuksja - róż, kóra mnie powaliła kolorem, choć krycie ma słabe, bo potrzebuje aż 3 warstw, by płytka była dobrze napigmenotwana kolorem.



Oczywiście by nadać pazurkom inności namalowałam kropki kropeczki,do których użyłam sondy w różnych rozmiarach. Mały, sprytny gadżet a jaki efekt może dać, same musicie się przekonać.


Oczywiście całość pokryłam topem, kóry bardziej nabłyszcza i daje pazurom "mocniejszego" wyglądu. Sondy możecie kupić na znanej już Wam stronie http://www.bornprettystore.com/, choć i na stoiskach czy w sklepikach kosmetycznych też mają od ręki. Różne rozmiary końcówek, z których można pocudować jak tylko się chce. Ja swoje rozpracowuję i mam nadzieję, że niedługo pokażę Wam inne zdobienia.



Pozdrawiam


Copyright © 2016 My women's world , Blogger