niedziela, 25 lutego 2018

Tranquil Waters Kringle Candle

Tranquil Waters Kringle Candle
Ostatnio u mnie królują woski już nie od Yankee ale od Kringle Candle, które kupicie na Goodies. Dla mnie są one zdecydowanie fajniejsze jeśli chodzi o propozycje zapachowe. Tak też skuszona pozytywnymi opiniami na internecie zdecydowałam się na Tranquil Waters z nadzieją, że i ja go pokocham. Niestety tak się nie stało. Już od pierwszego wąchnięcia poczułam wielkie rozczarowanie ale dałam mu szansę, by mógł rozwinąć skrzydła rozpuszczając się w kominku. Co z tego wyszło? Totalna klapa, ot i tyle.


"Jak pachnie spokojna woda? Wakacjami, odpoczynkiem i nadzieją. Delikatny aromat spokojnego jeziora zamknięty w świecy zapachowej to doskonały sposób na uzyskanie pełnego wyciszenia ciała i umysłu. Kompozycja zapachowa, która harmonijnie otacza Twoje mieszkanie i wprowadza nastrój kontemplacji i relaksacji. Doskonała dla osób, których dusza pragnie czegoś więcej niż tylko przyjemnego dla nosa aromatu."


W opisie producenta wosk powinien pachnieć jak świeże powietrze w połączeniu z relaksująca ambrą. No i faktycznie, ta mała tarta do złudzenia przypomina mi zapach przyniesionego do domu prania z balkonu, bądz wywietrzonych godzinami na wieszaku pościeli. W tym wszystkim gdzieś czuć jeszcze mały zalążek męskich perfum, które całości nadają niestety duszącego dla mnie i nie do zniesienia zapachu. Może jestem z innej planety ale nie spodobał mi się Tranquil Waters. Mimo świeżego akcentu, dość mocnego ogona, zdecydowanie mówię mu NIE! 


Myślałam , że nie spotkam w swojej karierze woskowej zapachu, który tak bardzo mi nie podpasuje. A jednak jest. Znalazł się. Tranquil Waters, tak chwalony, tak doceniany przez innych, niestety przeze mnie został odrzucony. Lubię świeże, rześkie zapachy ale zdecydowanie powiew takiego powietrza niekoniecznie musi gościć w moim domu. Po nim czuję się lekko przytłoczona i normalnie na świecie przeszkadza mi ten zapach. Też tak macie? Posiadacie takie zapachy, które odejmują Wam chęci i pozbywają energii? Oczywiście wosk od Kringle Candle kupicie na Goodies za 12 zł.



Pozdrawiam,



środa, 21 lutego 2018

Charles Worthington Colour Brunette - szampon i odżywka do włosów

Charles Worthington Colour Brunette - szampon i odżywka do włosów
Dziś mam dwa kosmetyki przeznaczone tylko i wyłącznie dla brunetek. Użycie ich przez osoby o jasnych włosach mogą doznać poważnych uszczerbków na głowie. Mowa oczywiście o kosmetykach koloryzujących do włosów marki Charles Worthington. Produkty tego Pana miałam okazję poznać już kilka lat wstecz będąc w Anglii. Tam, one są naprawdę chwalone, cenione i do tego mają przeokropnie ciekawy i szeroki asortyment, czego niestety Nam brakuje. Na szczęście Hebe pomalutku wprowadza ich produkty na swoje półki, więc niektóre z nich możecie właśnie tam dostać. Tym czasem zapraszam na recenzję mojego duetu dla brunetek.


Colour Enchancer Brunette to szampon oczyszczający i wzmacniający kolor przeznaczony dla brunetek. Wzbogacony jest ekstraktem z henny i karmelem, wzmacnia odcień jednocześnie nadając im blasku. Posiada filtr UV , technologię ochrony koloru, wolny od parabenów, nie testowany na zwierzętach oraz nie posiada nadtlenku amoniaku. W duecie mamy również odżywkę, która również ma działanie wzmacniające kolor oraz wyrównuje odcień brunetki. Prócz zawartości henny i karmelu odżywka posiada witaminę C, która utrzymuje promienny wygląd włosów.



Opakowanie kosmetyków troszkę się zmieniło od tych, które ja pamiętam. Starsza wersja dla mnie była ciekawsza i odróżniała markę od reszty kosmetyków i szczerze, to dzięki tym opakowaniom zwróciłam na nie uwagę. Dla ciekawych starszej wersji CHW odsyłam tu klik. Aktualna forma też nie jest zła. Proste tuby z wygodnym otwarciem i równie wygodną aplikacją. Ich konsystencja no mówi sama za siebie. Brązowy odcień, wiadomo, że dla brunetki. Zapach bardzo luksusowy, intensywny i  utrzymuje się mega długo na włosach.



Jeśli chodzi o szampon to jest przeokrutnie wydajny! Wystarczy niewielka ilość by włosy pokryły się sporą ilością piany. Szampon fantastycznie oczyszcza włosy i skórę głowy, dobrze radzi sobie z usuwaniem olei. Włosy po nim są pięknie błyszczące, mięciutkie i lekkie. Samo jego stosowanie również jest przyjemne, nie plącze włosów i nie obciąża ich. Dla mnie brunetki taki szampon to wybawienie. Po ciąży staram się nie zbyt często malować włosy, po prostu chcę by sobie "poodpoczywały". Dzięki Colour Brunette odrosty nie są już tak bardzo widoczne. Nie dość, że szampon myje włosy to i nadaje im pięknych czekoladowych i ciepłych refleksów. Do tego przepięknie mienią się na słońcu.


Odżywka dla brunetek to takie dopełnienie zabiegu po szamponie. Jako, że również posiada ekstrakt z henny sprawia, że pogłębia kolor włosów przy tym wzmacniając je i dodatkowo odżywiając. Formuła kosmetyku jest typowa, nie za gęsta nie za rzadka. Nie spływa z włosów, dobrze się spłukuje, pachnie identycznie jak szampon i używanie ich w duecie sprawia wrażenie, że czupryna moja pachnie jeszcze fajniej. Wydajność jej jest równie ekonomiczna.


Na koniec napiszę, że jako brunetka polecam śmiało spróbować serię nie tylko koloryzującą ale ogólnie cały asortyment Charlesa Worthingtona. Kolejny mój zachwyt tymi produktami i tylko dalej utwierdza mnie w przekonaniu, że są to naprawdę świetne kosmetyki do pielęgnacji i ochrony koloru włosów i nie tylko. Cieszę się, że w końcu są w moim zasięgu ręki i na pewno na stałe zagoszczą w mojej zacnej łaźni. Jak już wspomniałam, kupicie je w drogeri Hebe!



Pozdrawiam,



poniedziałek, 19 lutego 2018

Olejek w Kremie do rąk Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba od NIVEA

Olejek w Kremie do rąk Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba od NIVEA
Moje dłonie z reszta jak i reszta ciała zimą to jedna wielka suchota. Nie ma mowy o lekkich kosmetykach, nie mowy o słabym nawilżaniu, bo wtedy czuję się źle a raczej cierpi na tym moja skóra. Latem owszem ale zimą stawiam na konkrety. Zużywam bardzo dużo kremów do rąk, lubię testować nowości ale zawsze pod ręką mam swój ulubiony w razie awarii. Czy należy do nich olejek w kremie od NIVEA?


Olejek w Kremie do rąk NIVEA Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba zapewnia 24-godzinne nawilżenie skóry. Pozwala cieszyć się delikatnym zapachem kwiatu wiśni. Sprawia, że skóra dłoni staje się niewiarygodnie miękka w dotyku. Zawiera drogocenny olejek Jojoba, który zbawiennie wpływa na jej stan. Delikatnie ją natłuszcza, odżywia i uelastycznia. Kosmetyk szybko się wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości.



Pierwsze co wpada w oko to opakowanie kremu. Dość dziwna, nietypowa a jakże solidna i wygodna w aplikacji buteleczka, która mieści w sobie 75 ml. kosmetyku. Wizualnie bardzo fajnie się prezentuje i dzięki braku ostrych krawędzi z chęcią można brać go ze sobą do torebki czy samochodu. Krem ma białą, lekką konsystencję i zdecydowanie bardziej wodnisty niż inne klasyczne kremy do rąk- przypomina bardziej mleczko do ciała. Na szczęście produkt nie spływa ze skóry, szybciutko się wchłania i nie pozostawia tłustej ani lepkiej warstwy. Zapach piękny, lekko słodki z akcentem świeżości , który otula dłonie i przy okazji nosek. Zapach naprawdę przyjemny i długo pozostaje na skórze.



Samo działanie kremu bardzo mnie zaskoczyło. Mimo lekkiej konsystencji krem przyjemnie radzi sobie z zamianą suchej skóry na dobrze nawilżoną. Wchłania się w ekspresowym tempie, pozostawiając ją gładką i miłą w dotyku. Bardzo szybko krem koi skórę, oraz zmiękcza ją i uelastycznia. Po regularnym stosowaniu mogę śmiało napisać, że dłonie są dostatecznie natłuszczone, uczucie suchoty i pieczenia znika i ogólnie łapki są w lepszej kondycji. Olejek w kremie do rąk Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba od NIVEA bardzo szybko przynosi efekt zregenerowanych rąk  i jest idealny do codziennej pielęgnacji dłoni, nawet tych wymagających. Plusem również jest jego fantastyczna wydajność a cena takiego kremiku to koszt ok 11 zł za 75 ml.





Pozdrawiam,



sobota, 17 lutego 2018

ORLY Breathable Treatment+Color - lakier Give Me A Break

ORLY Breathable Treatment+Color - lakier Give Me A Break
O lakierze ORLY Breathable pisałam Wam tuta klikj, ale jak ktoś nie wie to powtórzę, że są to lakiery oddychające, które łączą w sobie preparat + lakier. Już nie potrzebna nam baza ani top coat, wystarczy użyć samego lakieru właśnie z serii Breathable . Dziś mam dla Was kolejny kolor "orzełka" w dwóch wariantach manicurowych.


Lakier Give Me A Break to piękna, nasycona fuksja a może fiolet z odrobiną różu? W każdym razie kolor na zdjęciu nie pokazał swojego prawdziwego oblicza. W rzeczywistości jest głębszy, ciemniejszy i bardziej wpada w stronę fioletu ( przypomina mi Merdi Gras z Semilac)




Tutaj jak i w poprzednim kolorze wystarczą dwie warstwy lakieru, by pokrył dokładnie całą płytkę. Zauważyłam również, że malując paznokcie nie zasycha tak szybko, dzięki czemu mogę dokładnie i powoli malować przy skórkach bez obawy, że lakier zaraz mi zostawi smugi. Dzięki tej "opcji" możemy otrzymać staranny manicure. Give Me A Break mimo mocnego napigmentowania nie odbarwia płytki, lakier jest trwały nawet do 4-5 dni.



ORLY posiada aż 18 dostępnych kolorów lakierów z tej linii. Jak również dwie dostępne pojemności. Standardowa 18 ml ( 45zł ) oraz mini 5.3 ml. ( 24zł ). Jak dla mnie jest to bardzo udana seria. Faktycznie brak konieczności używania bazy i topu skraca Nam wykonanie całego manicure. Lakiery mają świetną konsystencję, wygodny pędzelek oraz przyjemnie się nimi maluje. Dzięki zawartości witaminy C, prowitaminy B5 oraz  olejku arganowego poprawia ich kondycję, wzmacniając płytkę, która nie rozdwaja się i nie pęka. ORLY Breathable to idealne rozwiązanie dla kobietek, które mają słabe paznokcie, marzą o  zdrowej płytce oraz szybkim manicure dającym piękny i błyszczący kolor. 



Pozdrawiam,



czwartek, 15 lutego 2018

Kringle Candle Storm Front

Kringle Candle Storm Front
Dawno nie pisałam Wam nic o moich pachnących zdobyczach. Niestety ostatnio brakuje mi czasu i mam lekki chaos, który mam nadzieję, że niedługo zniknie. Sama sytuacja lekko przypomina chociażby z nazwy wosk Storm Front od Kringle Candle , który dostaniecie na Goodies.


Wosk (Breakable Wax Potpourri) marki Kringle Candle o intrygującym zapachu zawierającym nuty lawendy, ciepłego bursztynu i rzadkich gatunków drewna


Jest to zdecydowanie męski klimat. To wosk należący do grona fanek, które uwielbiają poranne golenie swoich mężczyzn. Zapach wody kolońskiej i widok świeżego faceta, człapiącego z łazni, chyba każda z Nas lubi. Bardzo intensywny, głęboki, lekko tajemniczy i pikantny. Powiedziałabym też, że i taki zadziorny wręcz uzależniający. Storm Front bardzo fajnie pomieszał lawendę z drewnem nadając im mocnego a zarazem lekkiego i świeżego powiewu.  Jest to zapach naprawdę intrygujący i bardzo zmysłowy zapach, którego nie ma się dość!



Storm Front powalił mnie swoim zapachowym piorunem. Szczerze, to spodziewałam się bardziej rześkiego aromatu ale ten również mnie poraził. Zapach odpowiedni na każdą porę roku, uważać trzeba z nadmiarem, bo można totalnie się przy nim rozpłynąć. Chcesz porządnej dawki męskiej adrenaliny, śmiało sięgnij po Storm Front od Goodies Cena: 12 zł.



Pozdrawiam



wtorek, 13 lutego 2018

Makijaż oka ponownie z kosmetykami deBBY

Makijaż oka ponownie z kosmetykami deBBY
Dziś znowu pokażę Wam moje nowości marki deBBY i tym razem ponownie są to kosmetyki do makijażu oczu. Swojego czasu moje oczka pokryte były tylko i wyłącznie eyelinerem, którego uwielbiam. Jednak od kilku lat namiętnie paćkam je kolorem. We wcześniejszym wpisie możecie poczytać o eyeCHUBBY od deBBY a teraz zapraszam Was na recenzję pozostałej trójki.


Pierwszym z nich jest cień do powiek Color ROLL-ON.  Jest to sypki cień zamknięty w małej buteleczce z aplikatorem w formie kulki. Ku mojemu zaskoczeniu kulka fajnie pokrywa powiekę cieniem, jednak pędzlem i tak potem musimy dokładnie go rozprowadzić. Kolor, który widzicie to nr.02 Pearly Brown. Ciepły, mocno napigmentowany o lekkim połyskującym i opalizującym wykończeniu brąz. Color ROLL-ON może być blendowany bezpośrednio na powiece lub łączony z innym kolorem. Daje intensywny, soczysty i żywy makijaż oka. Jest stosunkowo łatwy w aplikacji, może być nakładany zarówno na sucho jak i mokro. Cień jest trwały, nie osypuje się i nie zbiera w załamaniach.




Kolejny kosmetyk to również cień do powiek ale już w standardowej, prasowanej wersji. Color Experience nr.02 to bardzo ale to bardzo blady beż, który na powiece wygląda jak biały. Więc można używać go zarówno na całej lub tylko do rozświetlenia w kącikach oka bądz łuku brwiowego. Co kto woli. W tym przypadku mamy szerokie spektrum możliwości.Wizualnie kosmetyk jest cieniem pojedynczym z wyżłobionym napisem o wykończeniu aksamitnym. Wydawałoby się, że jest to matowy cień , jednak na powiece daje efekt przyjemnego i ciepłego rozświetlenia. 




No i czas na kosmetyk, którego chyba najmniej używam w swoim życiu. Tusz do rzęs bo o nim mowa, to produkt, który ze mną ma najmniej wspólnego. Dlaczego? Moje rzęsy są krótkie, rzadkie i chcąc je wyłuskać  to trzeba albo sztucznych albo tuszu-cudu! SuperEyes od deBBY to maskara o działaniu wydłużającym i podkręcającym. Posiada również wyprofilowaną szczoteczkę, która ma działanie pogrubiające, aby wypełnić luki między jedną a drugą rzęsą dla natychmiastowego efektu objętości. No i przyznaję, mimo nie jestem znawczynią w tuszach to tutaj bardzo przyjemnie i zręcznie operuje mi się ową szczoteczką. Maskara dokładnie rozczesuje rzęsy, nie zlepia ich i nie tworzy  nieestetycznych grudek. Moje rzęsy może pod lupą i zrobiły się nieco dłuższe ale na pewno nie podkręcone, także jak wspomniałam, dalej czekam na cud. Takie oporne "pióra" mi się trafiły.




Dzisiejsza trójka ma swoje plusy i minusy. Można spokojnie nimi wyczarować piękne i wyraziste spojrzenie, pod warunkiem, że się ma rzęsy troszkę w lepszej kondycji. Myślę, że maskara rewelacyjnie spisze się u  posiadających dłuższą falbankę, mi niestety do niej brakuje i jak na razie maskary nie pomagają mi się z tym faktem uporać. Kosmetyki deBBY znajdziecie w Super-Pharm bądz w wybranych drogeriach Jasmin.



Pozdrawiam,




niedziela, 11 lutego 2018

Equilibra - Aloesowe przeciwstarzeniowe serum do twarzy z kwasem hialuronowym

Equilibra - Aloesowe przeciwstarzeniowe serum do twarzy z kwasem hialuronowym
Uwielbiam aloes i jego działanie. Jeszcze do niedawna nie wiedziałam, że ma tak cudowny wpływ na stan włosów, skóry i całego ciała. Jedna z najbardziej i znanych marek, które jako pierwsza wprowadziła mnie w świat "aloesowy" jest Equilibra. To ich szampony sprawiły, że moje włosy dostały nowe życie a ja przy okazji poznałam swój ukochany kosmetyk. Z chęcią poznaję nowe produkty i takim sposobem mam dla Was recenzję  kolejnego aloesowego kosmetyku, którym jest przeciwstarzeniowe serum do twarzy z kwasem hialuronowym.


Sam kosmetyk ma bardzo wygodne opakowanie z pompka, która wyciska tyle produktu ile potrzeba. Nie wiem czemu ale spodziewałam się bezbarwnego, lepiącego się żelu  a Equilibra zaskoczyła mnie i otrzymałam konsystencję wyjątkowo lekką, bezzapachową przypominającą normalny, zwykły krem. Kosmetyk bezproblemowo rozprowadza się na skórze, wchłania się dość szybko i nie pozostawia lepkiego uczucia na skórze.


Jako posiadaczka suchej skóry serum stosowałam  wieczorem i rano. Pierwsze efekty można zobaczyć a raczej odczuć już bardzo szybko. Duża zawartość, bo aż 50% żelu aloesowego dogłębnie nawilża i koi skórę. Rano cera jest wypoczęta, faktycznie bardziej rozświetlona i w dotyku aksamitnie gładka. Zawartość oleju z pestek winogron zmiękcza skórę a olej ryżowy ją odżywia. Dzięki temu serum moja skóra na szyi stała się jędrniejsza i bardziej napięta, zarówno w okolicach oczu i ust. 


Serum zawiera w sobie również obecność kwasy hialuronowego, więc jest on kosmetykiem bogatym i silnie nawilżającym. Equilibra zastosowała tu trzy rodzaje kwasu hialuronowego, mianowicie: wielkocząsteczkowego, który działa na powierzchnię skóry, wygładza i chroni przed utratą wody. Średniocząsteczkowego, działa nawilżająco w górnych warstwach naskórka oraz małocząsteczkowego, który dostaje się w głąb skóry gdzie łączy się z kolagenem trwale ją nawilżając.


Czy serum od Equilibra działa przeciwstarzeniowo?  Zmarszczek wielkich jako tako nie posiadam jeszcze, ale na pewno stara się by nie pojawiły się nowe. Cera jest naprawdę dotknięta niewidzialną ręką, która hamuje pojawienie się wszelkich niedoskonałości. Zimą sprawdza się jako doskonałe nawilżenie i utrzymuje napięcie skóry ale myślę, że i latem fajnie może ukoić ją po dawce słonecznych promieni. Opakowanie ma 30 ml. jest bardzo wydajne i kupicie tu Equilibra Skelp

INGREDIENTS: Aloe Barbadensis Leaf Juice (Aloe Barbadensis Leaf Juice), Acqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Glycerin, sodium Hyaluronate, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Peg 20 Stearate, Cetoleth–10, Parfum (Fragrance), Ceteareth-2, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Citric Acid, Phenoxyethanol, Disodium Edta, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Hydroxide.


Pozdrawiam,



czwartek, 8 lutego 2018

Orly Breathable - Happy And Healthy

Orly Breathable - Happy And Healthy
Musiałam prawie całe dwa miesiące czekać by móc powrócić do malowania pazurków. Tak mi się ostatnio zaczęły łamać, że musiałam "ogolić" je do zera i  cierpliwie czekać na ich odrost. Pomalutku zaczynamy wracać do formy tak też dzisiejszy post będzie dotyczył pazurków a raczej prezentacji lakieru, który ostatnio noszę.


Dokładnie mowa jest o lakierze ORLY z serii Breathable. Jest to pierwszy w historii preparat i kolor w jednym! Advanced Oxygen Technology pozwala by tlen i woda przenikały do paznokci.Nowa formuła połączona z mieszanką olejku arganowego, prowitaminy B5 oraz witaminy C intensywnie nawilża, leczy zniszczone paznokcie oraz stymuluje ich zdrowy wzrost. Formuła produktu all-in-one zawiera składniki odpowiadające za przyczepność i połysk, dzięki czemu nie musimy używać bazy i topu.


Buteleczka zawiera aż 18 ml. lakieru, więc jest dość spora i można malować pazurki do woli! Plusem jest bardzo pomysłowa, ergonomiczna zakrętka GRIPPER CAP. Gumowe jej wykończenie i owe wypustki ułatwiają przyczepność nakrętki do dłoni, dzięki czemu łatwo się operuje pędzelkiem, który z kolei jest szeroki i zaokrąglony.


Happy and Healthy to cukierkowy róż, który przepięknie wygląda na pazurkach. Osobiście nie przepadam za tego typu kolorami ale ten ma coś w sobie co naprawdę przyciąga oko. Dziwna mieszanka pastelowych odcieni z lekko neonowym akcentem daje naprawdę zadziwiający efekt. Kolor jest bardzo intensywny, mocno napigmentowany, soczysty i potrzebuje tylko dwóch warstw do idealnego i pełnego krycia!


Manicure, który widzicie ma dokładnie 4 dni. Po tym czasie na razie nie zauważyłam żadnych zarysowań, odprysków, czy choćby ścierania się końcówek, Lakier trzyma się fenomenalnie i naprawdę jestem zaskoczona jego jakością. 






Lakier oddychający od ORLY z czystym sumieniem polecam wszystkim lakieromaniaczkom ale również osobom, które chcą mieć manicure na dłużej. Bardzo szybki proces malowania jak i schnięcia lakieru, zawartość odżywki, która wzmacnia i nawilża paznokcie. Po zmyciu preparatu, płytka nie jest przebarwiona a paznokcie wyglądają na zdrowsze. Cena buteleczki to 45 zł, być może troszkę drogo jak na lakier ale patrząc na efekt, myślę, że zdecydowanie warto!




Pozdrawiam,


Copyright © 2016 My women's world , Blogger