Dziś kolejny peeling na tapecie, tym razem marki Faberlic. Tym razem jest to wersja czekoladowa z obecnością mięty. Dość ciekawe połączenie i ciekawość sprawdzenia nie tylko działania ale również zapachu tejże mieszanki sprawiła, że ten czekoladowy scrub znalazł sobie miejsce w mojej łazience.
Pierwsze co wpada w oko to kolor! Mega ciemny, iście czekoladowy pudding z drobinkami cukru, które na pierwszy rzut oka wydają się być znikome.Jednak po nałożeniu na skórę okazuje się, że jest ich miliony! KOnsystencja gęsta, lekko ciągnąca się w kontakcie z wodą fajnie się pieni. Zapach??? Hmm na pewno nie truskawkowy ( hihi) . Pachnie faktycznie czekoladą ale tą bardziej ciemną, z lekką goryczką, która w połączeniu z miętą daje naprawdę fenomenalne pobudzenie!
Ze względu na jego treściwą konsystencję plusem jest to, że producent pomyślał właśnie o takim opakowaniu w formie odkręcanego słoiczka. Sami sobie nabieramy papki tyle ile chcemy. Z tuby czy butelki raczej większość by została a tak mamy do końca wybrany produkt. Z pojemnością już ie jest tak zacnie, bo opakowanie zawiera tylko 120 gr produktu, jak dla mnie zdecydowanie za mało! Samo jego działanie jest ucztą dla nosa, zmysłów! Sam w sobie bardzo lekko i przyjemnie rozprowadza się na skórze, masując ją i zostawiając na ciele zapach czekoladowo-miętowych pralin. Skóra po użyciu jest delikatna, wygładzona a martwy naskórek zostaje usunięty. Aktualnie trwa promocja na tą wersję peelingu i możecie zdobyć go już za niecałe 9 zł rejestrując się na stronie KLIK bądz bezpośrednio u konsultantki Faberlic ;)
Pozdrawiam,