środa, 30 maja 2018

Sierpniowe Spotkanie Blogerek W Bialymstoku Zapisy

Sierpniowe Spotkanie Blogerek W Bialymstoku Zapisy
Kochani no i kończy Nam się piękny i gorący maj, zaczyna czerwiec i niedługo wyczekane i upragnione wakacje! Co za tym idzie? Większość z Nas planuje urlop, gdzieś wybyć, zaszyć się, po prostu zniknąć i odpocząć. Dlatego póki jeszcze jesteście chciałabym Was serdecznie zaprosić na planowane spotkanie blogerek, które odbędzie się 18 sierpnia w Białymstoku!




Razem z Patrycją z bloga GabrysiowaMama chcemy by ta sobota należała do Nas. Chcemy znowu poznać nowe twarze i zobaczyć te już znane i stęsknione! Nie czekajcie tylko piszcie maila, bo liczba miejsc jest ograniczona, niestety!
Wystarczy, że w mailu napiszecie kilka słów o sobie, tematykę bloga z linkiem do niego oraz Imię i Nazwisko.

 Zgłoszenia możecie przesyłać do 13 czerwca 2018 roku. O wynikach zostaniecie poinformowane już następnego dnia, czyli 14 czerwca wiadomością zwrotną. 




Pozdrawiam,


sobota, 26 maja 2018

Royal Cherries Kringle Candle

Royal Cherries Kringle Candle
Dziś jest ten jeden dzień w roku, kiedy to wszystkie MAMY mają swoje święto! Sama mogę doświadczyć tego już po raz drugi. Dlatego Mamy łączmy się i spędźmy ten dzień najpiękniej jak możemy wspólnie z Naszymi pociechami. 
Tym pięknym akcentem mam dla Was recenzję wosku, który jak poprzednik w rzeczywistym życiu bardzo szybko jego kariera przemija. Mowa o czereśniach. Jeszcze tydzień temu czekałam kiedy będę je zrywać z drzewa, dziś już ich nie ma. Zerwane, zjedzone, przetworzone w słoikach. Na Goodies można dostać wosk od Kringle  Candle Royal Cherries czyli królewskie czereśnie! 


Producent obiecuje Nam zapach słodko-kwaśnych czereśni no i tym opisem człowiek skusił się na ten wosk. Kto wie, może to będzie zapach tak prawdziwy, tak realny, że zimą  będę miała wrażenie, że siedzę na drzewie z wiaderkiem i mimo iż ich nie widzę, to czuję je całą piersią i wszędzie dookoła. A jak jest naprawdę kiedy sięgam po Royal Cherries?



Zawsze porównuję zapach wosku czy świeczki najpierw na sucho dopiero pózniej odpalam i czekam czy wyjdzie z niego magii czar czy będzie on totalną klapą. Tutaj na dzień dobry dostaję mocny, bardzo intensywny i słodki policzek sztucznych, landrynkowych wiśni. Nie jest to to, czego się spodziewałam. Jest to bardziej garść cukierków, zapach wiśniowej galaretki bądz konfitury. Nie przypomina mi to czereśni, niestety. Po odpaleniu zapach robi się delikatniejszy ale główne akcenty nie zmieniają się. Owocowy, słodki, hmm lekko przytłaczający. Miły ale nie do końca mój. Brakuje mi w nim tej rześkości, tego powiewu wiatru, którym miotane są czereśnie na drzewie. Nie mniej jednak może otulić pomieszczenie w zimne i chłodne wieczory i dać namiastkę lata.


Royal Cherries dla mnie to bardziej wiśniowa uczta niż garść czereśni. Szkoda, bo wiem, jak ciężko jest odzwierciedlić zapach tego owocu i miałam nadzieję, że Kringle sobie z tym poradzi. No ale nie wszystko musi być tak jak ja chcę. W każdym razie fanki owoców, słodkich wiśniowych landrynek na pewno go pokochają. Dla mnie mu troszkę brakuje tego "czegoś" tego kopnięcia, tej "chrupkiej" skórki pękającej pod zębami.. ach cóż to byłby za zapach...

Cena: 12 zł
Dostępność: Goodies


Pozdrawiam,



środa, 23 maja 2018

Fresh Lilac Kringle Candle

Fresh Lilac Kringle Candle
Bez, któż go nie kocha? Jest to jeden z pierwszych kwiatów, który pomaga mi zapomnieć o szarej i ponurej zimie. Ta fioletowa gałązka potrafi rozgrzać serce. Niestety jego kariera trwa krótko bo raptem kilka tygodni ale na szczęście mamy zamiennika od Goodies w postaci wosku Kringle Candle.


Niestety czas bzu już minął, zostały po nim tylko wspomnienia  i oczekiwanie do kolejnej wiosny! Na szczęście przychodzi do Nas Fresh Lilac, który ma przedłużyć jego moc i nawet o cały rok. Czy rzeczywiście wosk od Kringle Cangle pachnie jak filetowy bez, ten prawdziwy, rosnący u babci w ogórku albo u sąsiada za płotem? Bardzo bym chciała, jednak to marzenie ściętej głowy, niestety a może się mylę?


Fresh Lilac na pierwszy węch faktycznie przypomina do złudzenia  zapach świeżego bzu. Jednak przy dogłębnym wproszeniu się na imprezę przypomina mi zapach, który kiedyś latami moja mama raczyła nim toaletę. Smutna rzeczywistość i to w jakim wydaniu! No ale nie zostało nic innego jak odpalić go w kominku. Jakie moje zdziwienie było kiedy po kilku minutach cudownie i tak wspaniale po mieszkaniu rozprzestrzenił się zapach, kwiatu, który chyba wszyscy kochają. Ciepły, otulający, jakże prawdziwy i mega intensywny! Dla wrażliwych nosów odradzam ewentualnie polecam na początek tylko malutki kawałeczek, by zapach mógł unieść się delikatnie po mieszkaniu, by po prostu nie przesadzić i nie zrazić się do niego. Dziwne i miłe zaskoczenie! Pierwsze spotkanie z tym woskiem było lekkim nieporozumieniem a potem spotkała mnie tylko czysta przyjemność i to w postaci autentycznej i to porządnej gałązki bzu.

Cena: 12 zł.
Dostępność: Goodies


Pozdrawiam,



niedziela, 20 maja 2018

Biała Bania Agafii, szampon-balsam do włosów

Biała Bania Agafii, szampon-balsam do włosów
Ostatnio przechodząc między regałami w osiedlowym sklepiku zobaczyłam, że mają dość ciekawe kosmetyki. Od szamponów i żeli Balea po nawet Banię Agafii. Jak Balea znam tak te drugie zachciało mi się sprawdzić. Tym bardziej, że ceny strasznie śmieszne,  dałam za niego całe 5 zł, więc grzechem byłoby nie wziąć i nie wypróbować. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z rosyjskim balsamem-szamponem do włosów więc ciekawość była jeszcze większa.


Co zawiera Biała kąpiel Agafii? Po za składem, który poniżej widzicie szampon posiada kilka ciekawych ekstraktów jakimi są:

- ekstrakt z jagód borówki brusznicy i owoce czerwonej jarzębiny. Intensywnie nawilżają włosy i zawierają witaminę C i E.
- ekstrakt z kwiatu nagietka lekarskiego, normalizują pracę gruczołów łojowych skóry głowy.
-  ekstrakt z kwiatów łąkowego geranium , który wzmacnia włosy od samej nasady.
- ekstrakt ze szkarłatu bogaty w witamnię E i B, odżywia skórę głowy.

Poza ekstraktami mamy również cenny organiczny olejek z rokitnika, który stymuluje wzrost włosów, liście herbaty kurylskiej odpowiedzialne za elastyczność i sprężystość. 


Biała bania Agafii posiada dość gęstą konsystencję, więc myślę, że dlatego nadano jej nazwę -balsam-szampon. Mimo tego jest bardzo wydajnym kosmetykiem. Mimo moich dość długich i gęstych włosów wystarczy niewielka ilość by czupryna pokryta była przyjemną, białą pianą. Kolejny plus to zapach. Bardzo niespotykany, taki troszkę męski z odrobiną piżmowego akcentu. W butelce jest w miarę delikatny a na włosach cudownie się rozwija i pozostaje na całkiem długo.



Jak działa i jak wpływa na włosy i skórę głowy ten rosyjski specyfik? Otóż Kochani nie często zdarza mi się poczuć miętę do kosmetyku już przy pierwszym użyciu. Tutaj właśnie tak było. Od samej aksamitnej konsystencji, po fantastyczny zapach no i efekt końcowy. Moje włosy odżyły! Po ostatnich tygodniach intensywnego słońca były dość mocno przesuszone i jakieś takie ochlapłe. No ale od początku. Szampon doskonale i szybko oczyszcza nawet z olei. Włosy są wspaniale je odżywia, nadaje im sprężystości i lekkości a do całości nawilża je, dzięki czemu odzyskują blask i zdrowy wygląd.


Biała Bania Agafii kupiona na próbę i niespodziewanie okazała się moją miłością i wybawieniem na popromienny przesusz na włosach. Bardzo szybko pozytywnie wpływa na skórę głowy i włosy. Nie obciąża ich nie plącze. Włosy są gładkie, sprężyste, dogłębnie oczyszczone, zniknął efekt nadmiernego słońca i do tego cudownie i inaczej pachną... Uwielbiam!



Pozdrawiam,


środa, 16 maja 2018

Truskawkowy manicure z NICOLE DIARY

Truskawkowy manicure z NICOLE DIARY
Nie wiem co się dzieje ale od dobrych kilku miesięcy nie mogę zapuścić paznokci! Ciągle mi się łamią i rozdwajają czego efektem jest brak postów paznokciowych. Na szczęście zebrałam się w garść i przedłużyłam 3 nieszczęsne paznokcie by móc je pomalować i wyglądać jak człowiek. 
Do dzisiejszego manicure użyłam standardowych lakierów. Do pomocy służyły mi akcesoria od NICOLE DIARY, dzięki którym można wyczarować fantastyczne wzorki z mocnym i wyrazistym efektem końcowym.



Pierwszym z nich jest lakier do stempli w kolorze czerni. Do tej pory bawiłam się w stemplowanie zwykłymi lakierami, które słabo odbijały wzorki i nie były dość widoczne. Tutaj pozytywne wrażenie robi już sam wygląd produktu. Solidnie zapakowany w firmowy kartonik a w środku spora i elegancka ze złotą nakrętką buteleczka o pojemności 9 ml. Jak dla mnie sporo.  Do kupienia tu: Nicole Diary


Lakier posiada krótki o szerokim zakończeniu pędzelek, którym łatwo się operuje. Konsystencja jest inna od zwykłych lakierasków. Tutaj jest gęściejsza i przeokrutnie mocno napigmentowana. Kolor czarny można by rzecz , że nie różni się w porównaniu od innych "czarnych braci". No to mówię Wam, że jest mega kolosalna różnica. Chcąc pomalować całą płytkę wystarczy jedno pociągnięcie i paznokcie pięknie nasycone są owym kolorem bez żadnych prześwitów. Jednak osobiście skusiłam się na ten produkt tylko ze względu na stemplowanie. Czy daje radę i czy było warto?  Kochani nie ma co się rozpisywać, bo w końcu moje wzorki są wyraziste, odbite w całości i dokładne. Przede mną jeszcze spora gama  kolorów od NICOLE DIARY, mam nadzieję, że zdobędę je wszystkie i wtedy zabawa będzie na całego!


Kolejnym gadżetem , który pomaga Nam w urozmaiceniu manicure jest pędzelek do zdobień. Wieki minęły odkąd zaczęłam szukać porządnego, solidnego i precyzyjnego pędzelka. Oto i On! Piękny, elegancki i najważniejsze, że wspaniale mi się nim pracuje. Do kupienia tu: Nicole Diary


Pędzelek, który widzicie ma końcówkę o długości 5 mm. To najkrótsze włosie i jak dla mnie najbardziej dokładne jeśli chodzi o malowanie malutkich, drobnych elementów, postaci czy azteckich wzorków. Włosie jest syntetyczne, łatwo zmywa się z niego resztki lakieru i traci kształtu ( nie rozdwaja się). Dodatkowo zabezpieczony jest skuwką, która chroni końcówkę przed zniszczeniem. 



Poniżej przedstawiam Wam manicure z użyciem lakieru do stempli i pędzelka. Samo zdobienie poszło szybko i sprawnie. W końcu mogę bawić się i kombinować bez obawy, że mój pędzelek zamieni się w pędzel Picasso.




Kochani jeśli szukacie porządnego i taniego pędzelka do manicure zapraszam Was do sklepu NICOLE DIARY. Znajdziecie tam również lakiery do stempli w różnych odcieniach jak i inne akcesoria, które pomogą Wam przy malowaniu pazurków. Sama zmierzam zaopatrzyć się jeszcze w kilka, dzięki czemu będę miała większe pole do popisu. Na razie pomysły są ale sprzęt niekompletny, więc Kochani czekajcie kolejnych wpisów na temat zdobień i akcesoriów do pazurków.

Kochani mam dla Was również kod rabatowy obniżający zakupy o 10% na hasło MWSW. 


Pozdrawiam,


piątek, 11 maja 2018

Olej macadamia- czyżby idealny dla mojej skóry olej?

Olej macadamia- czyżby  idealny dla mojej skóry olej?
Lubicie olejki w swojej pielęgnacji? Ja wręcz je uwielbiam. To własnie po nich najbardziej widzę różnicę i efekt jaki mi dają. Znajdziemy je zarówno w kosmetykach do twarzy, ciała czy włosów. Są też takie, które służą Nam na co dzień w kuchni np. olej kokosowy, który np. na moich włosach niestety niezbyt dobrze się sprawdza. Natomiast do smażenia potraw nie wyobrażam sobie by miało go zabraknąć. Dziś przedstawię Wam w kilku słowach działanie olejku macadamia od La Nature.



Olej macadamia głównie kojarzył mi się z włosami. Nie wiem czemu, może dlatego, że w większości szamponów czy masek mają właśnie jego zawartość? W każdym razie kiedy otrzymałam tą małą buteleczkę od razu wiedziałam, że na włosy nie pójdzie. Oleje uwielbiam stosować na twarzy i tam właśnie poczynił swą powinność.


No ale co może Nam dać stosowanie olejku z macadamia? Jakie ma właściwości? Otóż Kochani przede wszystkim ma bardzo silne właściwości regeneracyjne. Dlatego wspaniale nadaje się do skóry suchej, podrażnionej czy nawet do leczenia stanów zapalnych. Zawiera bardzo dużą ilość witaminy A, nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz skwalen i lecytynę, które odpowiedzialne są za porządne nawilżenie. Zarówno przydatny jest dla przyszłych mam, bowiem radzi sobie ze świeżymi rozstępami wszelakimi bliznami oraz łagodzi podrażnienia słoneczne.


Jak już wspomniałam macadamia użyta była tylko i wyłącznie na twarzy. Olejek posiada pipetkę, która dozuje Nam kosmetyk a sam olej jest o bardzo delikatnym zapachu. Pierwsze co zauważyłam to, że macadamia nie tłuści tak jak inne olejki. Pozostawiony na twarzy bardzo szybko wnika w skórę doskonale  ją nawilżając. Skóra po nim ma ładny odcień, staje się niesamowicie mięciutka, wyciszona i pięknie rozświetlona! Okolice oczu są bardziej napięte i wygładzone. Po codziennych spacerach z młodym moja skóra jest już dość mocno opalona i to dzięki olejkowi mam wspaniałe ukojenie i dodatkowe odżywienie i ochronę. Wieczorem kiedy po demakijażu wmasuję odrobinę kropelek, bardzo szybko czuję jak skóra się odpręża i powraca do swojego życia.


Nie czarując ale jest to jeden z moich ulubionych olejków jeśli chodzi o pielęgnację twarzy. Nie pozostawia tłustych plam jak potrafią robić to inne olejki. Bardzo szybko widać efekty, które moja skóra lubi jak i ja sama. Jest to wszechstronny olejek dla osób o różnych potrzebach. Jednak u mnie ląduje tylko na twarzy bo tam czyni z nią cuda. Z całego serca Wam polecam macadamię bo jest fantastyczny w tym co robi! Olejek jest hypoalergiczny dzięki czemu mogą używać go do cery nawet trądzikowej, nie zatyka porów i nie obciąża skóry. Po prostu POLECAM!



Pozdrawiam,




niedziela, 6 maja 2018

Sweet Pea Kringle Candle

Sweet Pea Kringle Candle
No i długi majowy weekend dobiega końca. Ten czas tak zakica, że człowiek nie nadąża za wszystkim. Nie chce myśleć, że za jakiś czas będę pisała, że lato lato i po lecie, bo na pewno tak będzie. Ciepłe i słoneczne dni  uciekają Nam jak przez palce, więc Kochani korzystajmy z nich jak najwięcej i jak najdłużej. Tym czasem słonecznie i pachnąco zapraszam Was na wpis o wosku Kringle Candle Sweet Pea dostępny na Goodies.


 Sweet Pea to nic innego jak zapach słodkiego groszku w towarzystwie soczystej woni gruszki i jabłka. Takie klimaty zapewnia Nam producent. Czy tak faktycznie jest? Na sucho wosk pachnie bardzo kwiatowo, nawet owocowo i z odrobiną słodyczy. Intensywny ale z powiewem świeżości. Czyli idealna propozycja na wiosnę i lato.


 Po odpaleniu, po odczekaniu krótkiej chwili zaczyna się przygoda w ogrodzie mojego życia. Mnóstwo kwiatów o wszelakiej odmianie. Te znane moim oczom i te egzotyczne, którym mogłabym przyglądać się godzinami. Piękne, bujne, mocno kolorowe, wszędzie ich pełno! Cudowny zapach! Nie wiem jak pachnie groszek ogrodowy, ba nawet nigdy go nie widziałam ale po tym wosku od Kringle wszędzie go poznam właśnie po zapachu! Fantastycznie świeży aromat, intensywność woni kwiatów z mieszanką słodkich akcentów być może owocowych daje totalny zawrót głowy! Żeby tego było mało zapach jest perfumowany i do całkiem w sporej ilości. No dla mnie bomba zapachowa do tego długotrwała!


Sweet Pea to idealny początek wiosny i nadchodzącego mam nadzieję gorącego lata! No bo cóż więcej teraz potrzeba Właśnie takich zapachów, dzięki którym odżyjemy po zimie, nabierzemy energii i chęci do działania! Kolejny wosk od Kringle, który potwierdza jak wspaniałe jak inne i jak prawdziwe mogą być nuty zapachowe zapachowe zamknięte w tym małym pudełeczku. Kochani myślę, że spodoba się każdemu. Sweet Pea to zapach bezpieczny, mimo intensywności nie jest duszący, wręcz otula swoją mocą. Kwiaty, wszelakie, owoce, te dojrzałe i słodkie i perfumowana mgiełka, wszystko to własnie Sweet Pea!

Cena: 12 zł/ Goodies



Pozdrawiam,



piątek, 4 maja 2018

Mineralny puder rozświetlający JOKO

Mineralny puder rozświetlający JOKO
W moim makijażu może zabraknąć pomadki, korektora, cieni do powiek nawet podkładu ale nie wyobrażam sobie by nie było w nim bronzera, rozświetlacza czy eyelinera! Są to 3 kosmetyki bez których nie ruszam się z domu, ba! Nawet nagminnie je kolekcjonuję! Uwielbiam je, ot i tyle! Dzisiaj chciałabym pokazać Wam jeden z moich ulubionych nabytków, którym jest mineralny puder rozświetlający od JOKO.


Odcień który posiadam to 06 Dark Bronze. Na początku myślałam, że jest to kolor troszkę za ciemny i za pomarańczowy i dlatego musiał poleżeć całą zimę by dotrwać do pięknej pogody by moja cera nabrała opalenizny. Kiedy stwierdziłam, że czas i pora by zacząć się nim "miziać", przepadłam! Kolor jest idealny. Wspaniale podkreśla opaleniznę nadając jej złotych refleksów dzięki zawartości malusich drobinek. Jak dla mnie jest to połączenie rozświetlacza z bronzerem i nakładam go tylko na sam szczyt kości policzkowych. Pięknie rozświetla, cudownie odbija światło, nie ciemnieje i nie ściera się. Noszę go cały dzień bez konieczności poprawek.



Wykończenie pudru należy do satynowego! Jest dobrze napigmentowany i możemy nim " regulować" intensywność poprzez kolejne nakładanie warstw. Także jak kto woli. Opakowanie ma jedynie tendencję do zarysowań, przez co może wyglądać mało estetycznie. Mimo to ma porządne zamykanie, nie otwiera się i całkiem przyjemną pojemność  7.5 g.




Mineralny puder rozświetlający od JOKO polecam bardziej brunetkom lub osobom z ciemniejszą karnacją. Kolor w opakowaniu może wydawać się za ceglasty, za złoty ze zbyt dużą ilością drobinek. Na szczęście na twarzy prezentuje się sympatycznie, naturalnie i ciepło. Na żywo wygląda zdecydowanie lepiej i mi ten efekt odpowiada. Umiejętnie nałożony bronzer potrafi nie tylko wymodelować kontur twarzy, wyszczuplić ją czy przyciemnić tu i ówdzie.  Doskonale sprawdzi się też jako przedłużenie letniej opalenizny! Puder od JOKO świetnie również sprawdza się jako cień do powiek. Stosowany na sucho jak i na mokro daje piękny, złoty odcień. Wielozadaniowy i mega wydajny!




 Pozdrawiam,




wtorek, 1 maja 2018

Aqua Kringle Candle

Aqua Kringle Candle
Niedawno doszła do mnie nowa dostawa wosków od Goodies. Mieszanka zarówno z Kringle jak i Yankee. Wybrałam bardzo fajne, świeże i kwiatowo-owocowe kompozycje które idealne wpasują się w letni klimat. Jednak dzisiaj mam dla Was recenzję wosku AQUA, który nic wspólnego nie ma ani z kwiatami ani z owocami. Więc jak pachnie? Dowiecie się o tym czytając poniższy post.


Zgodnie z tym co obiecuje nam producent wosk powinniśmy czuć w nim cytrusy połączone bergamotką, piżmo i drzewo sandałowe. Dla mnie jest to zapach dość dziwny. Taki morsko-wodny przypominający świeże powietrze z rana. Bardzo rześki, świeży i wyczuć można w nim obecność delikatnych męskich, młodych ramion. Nie czuje w nim nic co bym mogła dokładnie sprecyzować. Przez to AQUA jest dla mnie taki nieodgadnionym dziwakiem. Na pewno przyjemnie odświeża pomieszczenie w słoneczne dni. Zapach jest średnio intensywny ale czuć jeszcze długo nawet po zgaszeniu.



AQUA jest moim pierwszym woskiem od Kringle Candle, który niekoniecznie wpasował się w moje klimaty. Lubię świeżość i energię, czyste powietrze ale tutaj jakoś dziwnie się to miesza z obecnością mężczyzny, który całości nadaje chłodnego klimatu! Jeśli lubicie takie połączenia to śmiało sięgajcie po AQUĘ a jeśli wolicie bardziej "rzeczowe" i bardziej ciepłe to proponuje szukać innej tarty ;) Cena 12 zł do kupienia na Goodies. 



Pozdrawiam,



Copyright © 2016 My women's world , Blogger