niedziela, 30 grudnia 2018

Hansgrohe Raindance Select S z PowderRain- rozpieść swoje zmysły pod prysznicem

Hansgrohe Raindance Select S z PowderRain-  rozpieść swoje zmysły pod prysznicem


Dzisiejszy post nie będzie kosmetyczny a dość nietypowy bo o gadżecie, który może umilić zwykłą kąpiel a raczej prysznic. Mowa o  główce prysznicowej marki Hansgrohe PowderRain. Bardzo się ucieszyłam na wieści o kampanii, gdyż jestem w trakcie urządzania swojego mieszkania i fajnie, bo akurat łazienka to moje ulubione miejsce gdzie zawsze znajdę chwilę dla siebie.


Główka prysznicowa Raindance Select S PowderRain posiada trzy typy strumienia wody, które zapewniają 3 wyjątkowe wrażenia prysznicowe. Za pomocą jednego przycisku, można łatwo zmieniać tryb strumienia.  Ale najbardziej innowacyjną rzeczą jest system PowderRain, czyli tysiące drobnych i jedwabistych mikro-kropelek pokrywających skórę, pozwalają Ci uciec od codzienności. Każda pojedyncza dysza PowderRain ma sześć drobnych otworów, które dzielą strumień wody na mikro-kropelki. 
Poniżej przedstawiam Wam działanie 3 rodzai strumienia, który możecie sobie sami przełączać :


- Rain  deszcz dla ożywienia. Możesz zanurzyć się w strumieniu stymulujących skórę kropelek wody.


 WhirlAir czyli opcja dla zmysłów. Uwolnij napięcie i uspokój mięśnie , dzięki skoncentrowanej technologii masażu


- PowderRain  chwila relaksu  dla Twojej skóry dzięki tysiącom, drobnych i jedwabistych mikro-kropelek.


Dodatkowym atutem tejże główki prysznicowej od Hansgrohe jest funkcja oszczędności. Dzięki zwiększonej ilości kropel, strumień wody jest szybszy, dokładniejszy i dzięki PowderRain możemy zaoszczędzić nawet do 20 procent zarówno wody jak i energii. QuickClean to kolejne ułatwienie w tym przypadku jeśli chodzi o utrzymanie produktu w czystości. Dzięki elastycznym silikonowym dyszom, brud i kamień można po prostu zetrzeć palcem. Dzięki temu słuchawka ma długą żywotność a my więcej czasu dla siebie.



Główka prysznicowa od Hansgrohe PowderRain to dla mnie czysty wynalazek ale bardzo przydatny. Zarówno ja jak i moja rodzina widzimy znaczącą różnicę w "jakości" prysznica. Selekcja trybu strumienia wody jest dużym ułatwieniem i każde z Nas ma swój wybór, choć większość pokochało dotyk tysiąca mikro-kropelek, czyli opcji PowderRain. Estetyka i jakość urządzenia jak i utrzymanie w higienie jest naprawdę zjawiskowo łatwa.Do tego strumień wydobywający się z główki jest  cichszy dzięki czemu jeszcze bardziej można rozpieścić swoje zmysły. Ogólnie czyli wizualnie prezentuje się elegancko i mimo dość pokaznych gabarytów słuchawki, nawet mój dwulatek chętnie po nią sięga. Jest lekka, przyjemna, sprawna i rodzinna!



Pozdrawiam,



czwartek, 13 grudnia 2018

Pielęgnacja dłoni z kremami Eos

Pielęgnacja dłoni z kremami Eos



Pielęgnacja dłoni to u mnie podstawa! Nie ważne czy to lato jesień czy zima, choć przy tej ostatniej porze roku zdecydowanie bardziej przykuwam uwagę czym "okrywam" swoje rączki. Mam strasznie suchą skórę i w zimowo-jesiennym okresie ta uporczywość jest nadgorliwa, co powoduje, że muszę sięgać po porządne natłuszczacze. Jakiś czas temu skończyła mi się przygoda z trójkątem od marki Eos. Każdy zna ich słynne balsamy do ust i większość je próbowała. Jeśli chodzi o kremy do rąk to moja ciekawość była większa od rozumu, dlatego zamiast jednego na próbę musiałam męczyć całą trójkę.


Samo ich opakowanie, nie ma co się oszukiwać ale jest inne, rzadko spotykane chociażby ze względu na ich kształt. Do tego przyjemne kolory, które odpowiednio odzwierciedlają dany zapach produktu. Wszystkie pachną świeżo, przyjemnie a aromat ich nie utrzymuje się zbyt długo. Konsystencja kremu jest średnia co najważniejsze nie lepi się podczas aplikacji i nawet szybko się wchłania. No i tu chyba zakończyłabym wywody superlatyw dla tych kosmetyków.


Samo ich działanie jak na moje dłonie, które zimą muszą być porządnie nawilżone-jest takie sobie. W jakimś stopniu koją skórę ale jest to słabe i krótkofalowe. To samo z nawilżaniem czy odżywieniem jak i ogólnej poprawy stanu i wyglądu skóry rąk. Zimą zdecydowanie nie nadaje się dla osób, które oczekują dogłębnego nawilżenia. Fajny gadżet do torebki, na wyjazdy i przede wszystkim polecam go stosować latem czy też wiosną, zimą absolutnie jest on za słaby.


Przyznam, że jestem z lekka zawiedziona całym rezultatem. Spodziewałam się, że efekt będzie równie dobry jak w przypadku balsamów do ust. Jednak pomyliłam się. Cena 20 zł za krem do rąk jak dla mnie jest troszkę za wysoka, tym bardziej kiedy przekonałam się, że ich działanie nie jest tego warte a na rynku mamy o wiele więcej dobroci w o wiele niższych cenach. Na koniec jeszcze dodam taką ciekawostkę, że kremy do rąk EOS w 96% składają się z naturalnych składników np. masła Shea, ekstraktów z owsa czy aloesu oraz nie zawierają parabenów. Dla chcących samemu sprawdzić proponuję poczekać na fajną promocję by potem nie żałować a nóż widelec Wasza skóra je pokocha?



Pozdrawiam,


sobota, 1 grudnia 2018

Thierry Mugler-La Rosa Angel

Thierry Mugler-La Rosa Angel


Zima już tuż tuż. Czas by zaopatrzyć się w ciepłe koce, skarpetki , przycupnąć przy gorącym kominku i z lekka zatracić się w ulubionym zapachu. Jakim? Moim na pewno jest Thierry Mugler La Rosa Angel. Jest to zapach z 2006 roku, którego twórcą kompozycji zapachowej jest Olivier Cresp. Nutami głowy są kumaryna, różowy pieprz i bergamotka. Nutami serca jest śliwka i róża bułgarska, natomiast bazą są wanilia, paczula, ciemna czekolada i karmel. 


Uwielbiam twórczość zapachową Thierrego Muglera. Jego perfumy niestety nie są dla wszystkich. Zarówno męskie jak i damskie nuty urzekają lub sprawiają, że się ich nienawidzi. Już od pierwszego kontaktu ze skórą można stwierdzić, czy jest to Wasza bajka a może koszmar. Na szczęście u mnie była to miłość od pierwszego wejrzenia, którą była buteleczka Alien. To od nich zaczęło się moje uczucie do orientalnych i jakże nietuzinkowych zapachów. Apetyt rósł w miarę jedzenia i moja żądza nabrała ochoty na kolejną buteleczkę. La Rosa Angel pachnie niemal identycznie jak standardowy Anioł ale tylko przez pierwsze sekundy. Dopiero pózniej przepięknie rozkwita na skórze uwydatniając kwiatowo-cytrusowy ogon. Róża, która jakby gra tu też pierwsze skrzypce, skąpana jest pieprzem nadając smacznej pikanterii. Gdyby było za nudno, za owocowo wkradają się też słodkie i jadalne nuty śliwki z czekoladą czy karmelu i paczuli. Całość jest mroczna, lekko kremowa i bardziej przyjazna. 


La Rosa Angel to bardzo urocza kompozycja z kwiatową lekkością ale  utrzymującą dalej ognisty charakter. Świetnie ułożone, wyraznie ugłaskane i nadal mega trwałe. Zapach dla kobiet zdecydowanych, które lubią jak ciągnie się za nimi ogon kobiecości, stylu, elegancji i romantyzmu. Wersja idealna zarówno na dzień jak i na wieczór ale tylko zimą, kiedy za oknem siarczysty mróz a Twoją skórę i zmysły otula i rozpieszcza La Rosa Angel!


Pozdrawiam,


Copyright © 2016 My women's world , Blogger