W pielęgnacji twarzy to chyba maseczkowanie jest moim największym umilaczem. Przyznaję, że często nie mam czasu na to i moment kiedy biorę się za nie jest jeszcze bardziej wyjątkowy. Przez długie lata w moim domu były same glinki, które pokochałam i kocham dalej ale.... Ale od jakiegoś czasu moją miłość poszła w stronę masek algowych. Z dawien dawna czaiłam się na nie i w końcu dokonałam zakupu. Także dziś poleca się Bielenda Professional Maska algowa ze spiruliną!
Na początek zdecydowałam się na wersję w pojemniku, choć można od razy zakupić sam zapas. Opakowanie mieści w sobie 190 g produktu. Proszek jest bardzo miałki, delikatny, lekko wpadający w tony szaro-zielone i przepięknie pachnący. Lekko kwaśny, rześki i energetyzujący. Plusem jest obecność miarki, dzięki, której odmierzamy zalecane porcje do sporządzenia mikstury.
Przyrządzenie jej jest bardzo proste. Wystarczy, że do proszku dodamy wody ale uwaga musi być to woda mineralna! Następnie wszystko dokładnie mieszamy aż do utworzenia jednolitej konsystencji. Radziłabym też do mieszania nie używać pędzla z włosiem, potem jest strasznie ciężko pozbyć się z niego resztek maseczki. Dlatego silikonowy aplikator myślę, że będzie bardziej praktyczniejszy i wygodniejszy. Następnie na oczyszczoną twarz nakładamy serum, dzięki któremu maska będzie łatwiej schodzić oraz składniki zawarte w serum będą bardziej przenikać do skóry. Maseczkę nakładamy w formie półpłynnej i trzymamy ok. 20 min. Dwie marki spokojnie wystarczają na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu. Taki zabieg warto wykonać wieczorową porą kiedy to po usunięciu maski, nie musimy już myć twarzy ani nakładać żadnego kremu. Dzięki temu składniki z maseczki będą mogły jeszcze popracować przez noc.
Maska algowa po nałożeniu daje uczucie lekkiego chłodu i zaczyna dość szybko zastygać tworząc jednolitą maskę. Po jej łatwym i szybkim usunięciu moja skóra jest wyraznie gładsza i bardziej napięta. Do tego wspaniałe nawilżenie, które odczuwam wraz uczuciem wypoczętej buzi wprawia mnie o zachwyt. Mało tego, efekt ten jest długotrwały bo czuję tę "młodość" nawet do kilku dni. Maska dodatkowo wyrównuje koloryt, pozbawia cery zimnego wyglądu nadając jej blasku i ukojenia. Jak dla mnie jest to kosmetyk must have! Wielkie pudło, mega wydajne, w działaniu przekracza moje najśmielsze oczekiwania. D ceny można się przyzwyczaić patrząc na efekt 20-stolatki. W zapasie mam jeszcze wersję ze złotem koloidalnym i mam nadzieję, że będzie równie wspaniała jak ta!
Pozdrawiam,
Lubię maski algowe, chętnie wypróbuję również tą :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, muszę koniecznie wypróbować.
OdpowiedzUsuńKorzystałam z niej w szkole. Dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten produkt :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki algowe, wiec chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam, nawet nie wiedziałam, że Bielenda ma takie w ofercie :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję tę maseczkę :D
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Nie spotkałam się wcześniej z tym produktem. W ogóle jakoś z marką Bielenda Professional mi nie po drodze, lepiej znam tę "zwykłą" Bielendę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski algowe od Bielendy :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo kusza mnie kosmetyki z serii Bielenda Proffesional :)
OdpowiedzUsuńwydaje się fajna :)
OdpowiedzUsuńHej myślę że będzie to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńMyślę ,że byłabym zadowolona ;) Lubię maseczki!
OdpowiedzUsuńNo i skusiłaś :D Zapisałam na listę, w maju jak będę w PL to kupie ;)
OdpowiedzUsuńInteresujący produkt :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt. Wypróbuję na pewno :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie, po algowych maskach biorą mnie jakieś paskudne wypryski :(
OdpowiedzUsuń