Masełko na pierwszy rzut oka bardzo ładnie się prezentuje. Subtelny kartonik, skrywa w sobie słoiczek, który mieści 50 ml produktu. Łatwy w codziennym użytkowaniu i nie sprawiający problemów podczas nabierania kosmetyku jak i jego późniejszej aplikacji na twarz. Masełko ma stałą konsystencję, jednak pod wpływem ciepła zmienia się w płynną i oleistą. Przyznam, że pierwsze aplikacje nie były tak piękne i łatwe ale z czasem nauczyłam się go używać i to nawet na kilka sposobów.
Oczywiście pierwsza z nich, standardowa i przeznaczona do oczyszczania twarzy. Poprzez nałożenie na skórę, masełko może sprawiać topornej formuły, która nie koniecznie sobie dobrze radzi. Jednak z większą wprawą kosmetyk potrafi doskonale oczyścić skórę z makijażu i to nawet tego wodoodpornego. Masełko może pozostawiać lekko tłusty film, który nie każdemu musi odpowiadać, jednak dla obawiających się, nie zapycha, nie wysusza i nie wywołuje podrażnień alergicznych.
Ja natomiast, znalazłam dla niego troszkę inną drogę. Prócz demakijażu używam go też do masażu twarzy. Zawartość świetnych i do tego naturalnych składników, zacnie wpływają nie tylko na oczyszczanie skóry ale też nawilżają ją, koją oraz odżywiają. Wystarczy kilka minut dziennie za pomocą roller'a wmasować w skórę produkt, by cera stała się bardziej odprężona i zregenerowana a przy tym doskonale oczyszczona!
To masełko, to pierwszy produkt jako mój ulubieniec, który znalazłam w okienku kalendarza adwentowego od Pure Beauty. Pierwszy ale nie ostatnio bowiem cały kalendarz skrywał w sobie tyle wspaniałych niespodzianek kosmetycznych, że raczej będę musiała pokazać Wam jego całą zawartość, ale zanim to nastąpi, musicie uzbroić się w cierpliwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz