czwartek, 6 lutego 2014

Co mam wspólnego ze ślimakiem??

Dziś mam wolne, lenię się cały dzień, więc to dobry czas na nadrobienie zaległości w blogowaniu.
Ostatnio miałam lekką wysypkę na twarzy, od czego nie wiem, ale musiałam odstawić wszystko i podglądać sytuację. Przez ten czas, krótki, bo ok. tygodnia starałam się nie używać nic nowego, żadnego kosmetyk. Ograniczyłam się do minimum. Na szczęście uczulenie zeszło, dalej nie wiem od czego było, ale pierwsze po co sięgnęłam była to pewna maseczka, która swoimi właściowściami , składem strasznie mnie kręciła. Nie jest ona byle jaka, bo naturalna i uwaga że śluzu ślimaka!! W życiu nie miałam nic ze ślimakiem doczynienia a tu proszę ;)) Niespodzianka i to na twarzy ;)

                              Orientana, Maska z naturalnego jedwabiu Śluz Ślimaka




Od producenta:

MASKA NA TWARZ W POSTACI JEDWABNEJ TKANINY
NASĄCZONA WYCIĄGIEM ZE ŚLUZU ŚLIMAKA oraz PEPTYDEM PRZECIWZMARSZCZKOWYM
DZIAŁANIE PRZECIWZMARSZCZKOWE, UJĘDRNIAJĄCE, REGENERUJĄCE I MOCNO NAWILŻAJĄCE.

Śluz ślimaka ma działanie trójstopniowe:
1. usuwa martwe komórki naskórka, 
2. uelastycznia, ujędrnia, odżywia skórę
3. wyrównuje koloryt i rozjaśnia przebarwienia
Śluz ślimaka jest pozyskiwany bez szkody dla niego, odbywa się w przyjazny sposób, bezinwazyjnie.
Maska wykonana jest  z naturalnego japońskiego jedwabiu dzięki czemu doskonale przylega do twarzy, równomiernie przekazując odpowiednią ilość substancji. Nie wymaga leżenia.Przy produkcji naszej tkaniny jedwabnej nie używa się jedwabników. Tkanina jest wykonywana w Japonii z włókien celulozowych pozyskiwanych z łykowej warstwy kory morwy papierniczej.
Daje natychmiastowy efekt.

Aktywne składniki:
ŚLUZ ŚLIMAKA  - Bogaty w kolagen, elastyny, alantoinę, kwas owocowy i witaminy
Jest naturalnym składnikiem regeneracyjnym stosowanym w Azji po operacjach plastycznych. Doskonale odnawia naskórek, uelastycznia i odmładza skórę.
BIOPEPTYD TRIPEPTIDE-1 to bioaktywny składniki, głeboko wnikający w skórę, który redukuje zmarszczki odbudowując naturalne struktury kolagenu. Dobrze ujędrnia i nawilża.


Cóż, zabrałam się do zabiegu jak na kobietę przystało. Otworzyłam opakowanie, standardowe dla masek tkaninowych, płóciennych i tego typu. Dodam tylko, że podobają mi się opakowania , gdzie informacje zawierają dokładne i szczegółowe instrukcje wraz ze składem, bez zbędnych ozdóbek, pierdółek, kolorowych bajerów,  po prostu minimalizm i to jest to ;)



Jest to nietypowa maska jak dla mnie, raz ,że główną role odgrywa śluz ślimaka, to jak i jej postać, która jest dwu warstwowa. Jedwabna tkanina, nie dość , że pokryta jest sporą ilością płynu, to jej zewnętrzna wartwa składa się foliowej części, która odgrywa rolę ochronną, aby czasem nie pomylić się i wiedzieć, którą nakładać na twarz.Po dojściu do ładu i dokładnym przeczytaniu sposobu użycia, wziełam sprawy w swoje ręce. Na oczyszczoną wcześniej twarz nałożyłam maskę na twarz. Tkaniną do skóry, białą folią na zewnątrz. Całe szczęście, że białą warstwę usuwamy, bo uwierzcie mi, jeszcze tak dramatycznie to ja nigdy nie wyglądałam ;)))Nie wierzycie?? To teraz uwaga, chwila z kobietą w masce, niestety takiego typy kosmetyku urokliwego wyglądu nie dają, ale potem jak najbardziej tak ;) O to mroczna ja, taa daam ;)) 



Żyjecie??? Idąc dalej, zostaje nam na twarzy bardzo cieniutki jedwab, który przylega idealnie do całej twarzy. I tu kolejny plus maseczki. Dzięki swojej delikatności nie musimy leżeć obłogiem przez pół godziny w obawie , że kosmetyk nam spadnie. Tutaj spokojnie mozna robić wszystko. Chodzić, rzecz jasna tylko w domu, sprzątać, zmywać a nawet coś ugotować, nie przeszkadza ona w żadnych robótkach domowych. No chyba, że wolimy w tym czasie jednak odpocząć, to wtedy inna sprawa ;)
Po upływie 30 minut, jedwabna tkanina z przezroczystej, nawilżonej zmienia się w białe, mleczne płótno z lekka przypominające ściągnietą skórę węża ;))
Warto wspomnieć też, że maseczka jest bez zapachu, to również może być plusem, nie przeszkadza, nie rozkojarza, jest w sam raz.  Dodatkowo w saszetce zostaje jeszcze sporo płynu, który spokojnie mozna użyć na szyję i dekolt , który również szybko wnika w skórę.




Po zdjęciu wyschniętej i nadal mocno przywierającej tkaniny dotknęłam swojej twarzy. Wiadomo trzeba wyczuć jak wpłynął na mnie śluz ślimaka. No i pełen zachwyt. Po ciężkich dniach w pracy moja cera była mocno zmęczona, ziemista i potrzebowała zastrzyku energii.  Maska Orientana Śluz Ślimaka dała mi nie tylko  ten zastrzyk. Moja buzia została doskonale nawilżona, o dziwo, nie musiałam używać żadnego kremu. Nie czułam żadnego uczucia suchości, pieczenia czy ściągania skóry. Wyrazne uczucie zregenerowanej, mocno odżywionej skóry to coś co każda z Nas lubi, do tego mój koloryt cery wrócił na swoje miejsce. Moja twarz nie jest już pozbawiona blasku, wygląda na zdrową, zadbaną i do tego tak delikatną w dotyku.

Cena: 17 zł.
Dostępna : www.orientana.pl



http://www.orientana.pl/


Uwielbiam kosmetyki Orientana, miałam już styczność z kilkoma i żaden z nich mnie nie zawiódł, tak też jest i w tym przypadku. Maska spisałą się doskonale, wpłyneła na moją skórę pozytywnie, dodała jej blasku i zdrowego wyglądu, a teraz zimą wskazany taki efekt. 

Używałyście kosmetyków Orientana?? Co myślicie o tej masce??


Pozdrawiam,


                                  MAGDA

17 komentarzy:

  1. z Orietnatną nie miałam przyjemności, ale jest chwalona. Ciekawa ta maska, zwłaszcza to, że nie przeszkadza w robieniu innych rzeczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie to, można robić co się chce ;)

      Usuń
  2. Bardzo interesująca ta maseczka chętnie bym ja sobie kupiła bo jzbiera bardzo dobre noty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś miałam ślimaczany krem:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie krem to i ja bym chciała, musze się rozglądnąć za takowym :D

      Usuń
  4. już czytałam u kogoś o tej masce. Ciekawi mnie jej zapach hehe :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za maskami w takiej formie ale tą chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli nie taki ślimak straszy jak o jego śluzie mówią xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chyba sobie kupię jezcze kilka sztuk, bo normalnie spodobała mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja używałam takich "maseczek z ebaya" tkaninowych i były ok, ale nie dawały spektakularnych efektów. Śluz ze ślimaka brzmi dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mój pierwszy raz ze śluzem ślimaka wypadł równie dobrze jak twój ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha podobasz mi się w tej maseczce :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie wyglądasz w maseczce :P

    Rzeczywiście godna uwagi, jeśli efekty są takie jak opisywałaś. Nie miałam jeszcze nic ślimaczego w domu :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zupełnie jakbym czytała o sobie. Nigdy nie miałam żadnych problemów ze skórą. Od jakiegoś czasu pojawiły się czerwone krosty i nie mam pojęcia od czego są bo nie używałam nowych kosmetyków... Oby tylko u mnie zniknęły za jakiś czas.
    Odnośnie maseczki to nie miałam jeszcze przyjemności stosować żadnego z kosmetyków tej firmy. Może pora się na coś skusić? :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nazwa w zwiazku z tym slimakiem nie jest zachecajca ;p
    u paru osob juz widzialam tego typu maski wiec z konuc i ja musze spróbowac ;)
    Pozdrawiam iz apraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 My women's world , Blogger